Na swoim profilu na Instagramie Maja Ostaszewska apelowała o bojkotowanie sieciowych marketów, które nie chcą zrezygnować ze sprzedaży żywych karpi
Ryby duszą się w brudnej wodzie, bez tlenu. Doświadczają bólu przy przenoszeniu, często są szarpane za skrzela, upadają na podłogę. To wszystko poza oczywistym nieludzkim zadawaniem cierpienia jest również łamaniem prawa dotyczącego ochrony zwierząt. (...) Apeluję do osób jedzących ryby, skoro przez cały rok kupujecie te wcześniej, miejmy nadzieję humanitarniej zabite, nie zamawiajcie teraz dodatkowego niepotrzebnego ich cierpienia. Niech te Święta nie będą krwawe
Apel Mai Ostaszewskiej zauważył Rafał Ziemkiewicz. Na swoim koncie na Twitterze dziennikarz stwierdził, że aktorka jest szlachetna, ale zamiast promować "prawdziwe, konserwatywne wartości", daje się wkręcać "lewactwu":
Mam wrażenie, że to dobra, nawet w pewien sposób szlachetna osoba. Tylko, hm, niezbyt mądra. Zamiast się na takie wściekać, lepiej się zastanowić, dlaczego lewactwo wkręca takich ludzi z wprawą oszustów od „wnuczka” a konserwa z prawdziwymi wartościami dotrzeć do nich nie potrafi
Ta uwaga Ziemkiewicza rozzłościła Kingę Rusin, która wsparła Maję Ostaszewską, nie szczędząc gorzkich słów dziennikarzowi:
Jeden dziennikarz słynący z szowinistycznych i rasistowskich poglądów obraził na tweeterze @ostaszewskamaja_official za rozpowszechnianie akcji przeciwko kupowaniu żywych karpi. Powszechnie wiadomo kogo ten pan uważa za mądrego więc bycie nazwanym przez niego głupim to ulga. Maja, jesteś cudowną, dobrą, wrażliwą osobą masz w sobie wszystkie cechy, obok których ten gość nigdy nawet nie stał. Dziękuję za Twoje zaangażowanie i za wszystko co robisz🙏🏻. A namawianie do zmiany przyzwyczajeń na lepsze i bardziej empatyczne jest ze wszech miar słuszne💚!
Dziennikarka, podobnie jak aktorka, zaapelowała do fanów o rezygnację z niehumanitarnych praktyk wobec karpi i podpisywanie petycji skierowanych do marketów:
Kupowanie żywego karpia, trzymanie go bez wody w reklamówce, podduszanie, trzymanie w chlorowanej, niedotlenionej wodzie w wannie, a następnie zabijanie młotkiem tylko przedłuża jego agonię i cierpienie. Te hormony strachu skumulowane w karpim mięsie zjemy późnej na wigilię. Część sklepów już wycofała się z okrutnych procederów, ale część pozostaje kompletnie głucha na argumenty o bezsensownym cierpieniu zwierząt.