Dziennikarka kilka dni temu na swoim profilu na Facebooku opublikowała post dotyczący tego, że w związku z nowymi ogniskami odry w Polsce, postanowiła sprawdzić, czy była w dzieciństwie zaszczepiona na tę chorobę i czy ma przeciwciała. Kiedy okazało się, że przeciwciał nie ma, Młynarska postanowiła włączyć szczepienie przeciwko odrze w plan innych szczepień jakie przyjmuje przed wyjazdem do Azji. To wywołało taki zalew agresji pod jej postem, że postanowiła go skasować, a całą sytuację opisała w felietonie dla Onetu. W podsumowaniu tekstu zwróciła się do przeciwników szczepionek, który obrzucili ją wyzwiskami:

Reklama

Drodzy antyszczepionkowcy, pozwólcie powiedzieć, jak was (na podstawie waszych wpisów w mediach społecznościowych) widzą ci, którzy i które nie żyją w świecie spisków zawiązywanych przez lekarzy przeciwko pacjentom i nie żywią przekonania, że każdy i każda, kto ma inne zdanie, to ktoś godny jedynie pogardy i wdeptania w ziemię.

Wydajecie się nam przemocowi, potwornie złośliwi, często okrutni, napastliwi i do bólu narcystyczni w swoim przeświadczeniu o własnej wyższości. Nie da się z wami spisać "protokołu rozbieżności", nie da się z wami dyskutować. To jest straszne, ponieważ dotyczy naszego wspólnego dobra, jakim jest zdrowie społeczeństwa. Nasze emocje nie są tu najważniejsze, tylko fakty. I wypracowanie rozwiązań, które zabezpieczą nas zarówno przed chorobami, jak i przed ewentualnymi skutkami ubocznymi szczepionek czy innych leków. A tak by the way, czy antyszczepionkowcy nie szczepią też swoich psów? I jak reagują, gdy obcy pies dziabnie ich dziecko?