Tak było w przypadku widza, który z oburzeniem przyjął fakt, iż Krystyna Janda w jednym ze spektakli używa języka powszechnie uważanego za wulgarny. List od wstrząśniętego tym faktem mężczyzny aktorka pokazała na Instagramie:
Jeśli jeszcze raz przyjedzie Pani do Krakowa z wulgarną monodramą, to będzie Pani wygwizdana, obrzucona zgniłymi pomidorami. Żaden teatr nie może być sceną, z której słyszy widz wulgaryzmy! Słowa wulgarne niech sobie Pani w domu mówi do lustra.
Wstyd i hańba tak się zachowywać. Proszę sobie to dobrze zapamiętać. A jeśli Pani tego nie rozumie, to znaczy, że Pani miejsce jest nie w teatrze, ale przy budce z piwem!!! Jak to wszystko ma się do Pani wypowiedzi o papieżu Janie Pawle II?
Aktorka wyjaśniła, że list otrzymała w 2010 roku, kiedy grała spektakl "UCHO, GARDŁO, NÓŻ": Kto widział spektakl wie o co chodzi. A spektakl zagrałam 240 razy i nikt nie wyszedł ( raz ktoś z dzieckiem) 15 grudnia idzie bezpośrednio do Internetu ze sceny na żywo.