Rozwód Andrzeja Grabowskiego zbiegł się w czasie z chorobą jego żony. Z tego powodu, na głowę aktora spadła lawina krytyki, za rzekome pozostawienie jej w trudnych chwilach samej sobie. W oświadczeniu opublikowanym w "Twoim Imperium" Grabowski zapewnia, że to nieprawda:

Reklama

Nie jest prawdą, że porzuciłem chorą żonę. Rozstaliśmy się kiedy była zdrowa, na trzy miesiące przed jej pierwszym pobytem w szpitalu. Gdy dowiedziałem się o jej stanie, otoczyłem ją opieką. Odwiedzałem ją w szpitalu, towarzyszyłem jej, gdy miała robione badania, gotowałem dla niej posiłki.

Aktor skomentował także plotki mówiące o tym, że zostawił byłą żonę bez wsparcia finansowego:

Do kwietnia 2017 roku nie płaciłem jej nie 1600 złotych, jak pisano, lecz przelewałem na jej konto 6 tysięcy złotych - ujawnia aktor. Opłacałem też ZUS i prywatne ubezpieczenie medyczne oraz telefony żony i jej córki, co dawało miesięcznie kwotę ponad 2 tysięcy złotych. Potem zmniejszyłem te wypłaty, a listopadzie, gdy sąd stwierdził rozdzielność majątkową, przestałem płacić. ZUS opłacałem żonie do lutego 2016 roku.

By zakończyć wszelkie spekulacje, Andrzej Grabowski podał dokładne kwoty, jakie przelał na konto byłe małżonki:

Moja pierwsza polubowna propozycja to 800 tysięcy złotych. W sądzie, co jest w protokole rozprawy, proponowałem 900 tysięcy złotych. Ostatecznie tytułem podziału majątku przelałem na konto byłej żony 1 milion 250 tysięcy złotych. Nie miałem takiej kwoty w gotówce, pożyczyłem pieniądze i sprzedałem co mogłem. Nie jest prawdą, że w związku z chorobą i niedostatkiem moja była żona musiała sprzedać swoje mieszkanie w Warszawie.

Wygląda na to, że aktor zachował się z klasą i faktycznie zadbał o byłą żonę w chorobie.