Weronika Rosati, w przeciwieństwie do wielu polskich gwiazd, które pracuję niemal do samego porodu, w ciąży zrobiła sobie przerwę od aktorstwa. Kiedy się na to decydowała, nie wiedziała, że koło nosa przejdzie jej kilka ciekawych ról:
Bardzo mało pracowałam w ciąży i to był umyślny zabieg. (...) Bardzo dużo propozycji odrzuciłam. Tak jak na złość, jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to dostałam główną rolę w amerykańskim serialu, potem jeszcze rolę w filmie, który był kręcony w listopadzie na Dominikanie. Było mi trochę żal. Odrzuciłam też kilka polskich propozycji, jedną międzynarodową produkcję z topowym aktorem. Dużo rzeczy mnie ominęło, ale absolutnie było warto - opowiada Rosati. Teraz powoli wracam do pracy, ale bardzo powoli. Założyłam sobie, że zanim moja córka nie skończy trzech miesięcy nie wejdę na plan. I dosłownie w dzień, kiedy skończyła trzy miesiące, weszłam na plan. - powiedziała w "Pytaniu na śniadanie"
Rosati wyjaśniła także, dlaczego jej córeczka nazywa się nie Elżbieta, a Elizabeth:
Moją córkę nazwałam na cześć Elizabeth Taylor. (...) To nie jest Elżbieta, to nie jest Elisabeth. Po prostu miałam od zawsze takie marzenie, żeby jeśli będę miała córkę, to żeby nazwać ją imieniem mojej idolki, bo uważam, że to jest godne imię. Ale nie chciałabym, żeby córka poszła w ślady Elizabeth Taylor. Chciałabym, żeby miała taki zawód, który nie polega głównie na odrzuceniu, czekaniu i niepewności. A jeżeli chce być aktorką, niech będzie, najważniejsze żeby była szczęśliwa.