Dean Cain gościł w Polsce jako prowadzący galę przyznawania odznaczeń im. Antoniny i Jana Żabińskich. Uroczystość odbyła się w warszawskim zoo, na terenie którego małżeństwo Żabińskich w latach 1943-45 ukrywało i uratowało ponad 300 Żydów z warszawskiego getta.

Reklama

- Jestem wykształconym facetem. Nie chodzi o bycie aktorem, który wypowiada się na tematy polityczne. Ukończyłem Uniwersytet w Princeton, to najlepszy uniwersytet na świecie. Zawsze lubię używać mózgu i ciała. W „Supermanie” nie tylko grałem, ale pisałem też scenariusze. Obecnie produkuję i reżyseruję. Nie mam wielu przyjaciół-aktorów, bo aktorzy są dziwni. Skupiają uwagę na sobie. Tacy sami są politycy, również prezydent Trump. Mam koleżankę z czasów studiów, poważną dziennikarkę, zajmuje się wydarzeniami z Białego Domu. Powiedziała mi: każdy z kandydatów na prezydenta - a rozmawiała z nimi wszystkimi - jest narcystyczny. I może takim trzeba być, żeby ubiegać się o prezydenturę - zauważył aktor w rozmowie z dziennikarką Pudelek.tv.

- Prezydent Trump mówi rzeczy, które irytują ludzi. Mówi rzeczy, których ja prawdopodobnie też bym nie powiedział. Ale jego linia polityczna, rządy, które on reprezentuje, są tym, co ja popieram. Zawsze to robiłem. To dla mnie nic nowego. Ja nie boję się mówić, co myślę. może dlatego, że mam 50 lat, przepraszam, 51, ale czuję się komfortowo ze swoimi poglądami. Być może dlatego, że odniosłem już sukces. nie muszę starać się o pracę - dodał.

- Ten problem, który mamy teraz w Ameryce w związku z celebrytami, którzy oszaleli na punkcie krytykowania prezydenta, polega na tym, że stało się to modne. To jest cool. „Pojedźmy po prezydencie”. Ja tego nie robię. Są rzeczy, które też widzę i się z nimi nie zgadzam, ale to jest prawdziwy prezydent. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy, żeby media, celebryci tak krytykowali prezydenta. Nie jestem pewien, czy oni wiedzą, co mówią. Ja jestem magistrem historii, studiowałem historię - ciągnął Cain.

Reklama

Aktor odniósł się także do kontrowersyjnej kwestii „polskich obozów śmierci”, zdobywając się na samokrytycyzm.

- To nasza wina. To my powinniśmy wiedzieć lepiej. To prezydent Obama powiedział o polskich obozach śmierci. Na pewno nie miał złych intencji, ale to świadczy o tym, że nie miał świadomości historii, o której mówił. Studiowałem tematykę wojny i dyplomacji, byłem w różnych rejonach świata, gdzie działa się wojna, nawet ja nie miałem świadomości. Zaproponowano mi wizytę w Auschwitz, a ja zapytałem: czy to nie jest w Niemczech? Chodzi o edukację - powiedział serialowy Superman.