W wywiadzie udzielonym magazynowi "Wysokie Obcasy", Zofia Czerwińska zdradziła, że zdarzyło jej się w życiu kilka zawodów miłosnych:
"Mężczyzna mojego życia to mężczyzna z walizką za drzwiami" - na pozór mówię to jako kobieta wyzwolona, która cieszy się, że wziął walizkę i poszedł. Tymczasem na tym polegały trzy największe tragedie mojego życia. Nie dość, że odchodzili albo zdradzali, to jeszcze w okropny sposób.
Największe rozczarowanie miłością, Czerwińska przeżyła jako 22-latka, po ślubie z pierwszym mężem:
Byłam jego trzecią żoną. Zostawił dla mnie żonę z dziewięciomiesięcznym dzieckiem. A ja byłam dumna, że wybrał mnie. Tak nie wolno nigdy myśleć, ale dopiero teraz to wiem. Bo jeśli mężczyzna zostawia kobietę, to znaczy, że umie zostawiać. A jak umie, to zrobi to. I nie mija pół roku, jak na sylwestrze następuje lekka sprzeczka, po której mówię żartobliwie: "Idę spać do mamusi". Po czym on znika mi z oczu. Po jakimś czasie postanawiam pójść do naszego domu. Wchodzę, a tam panienka w moim szlafroku i w moich kapciach. Więc ja w rozpaczy idę na dworzec. Mieszkaliśmy wtedy w Sopocie, blisko kolejki. Idę zdeterminowana, żeby się pod nią rzucić! Wchodzę na peron, czekam. Ale ona nie przyjeżdża. Nie ma jej w rozkładzie, bo jest 1 stycznia, święto. Przyjeżdża następna. Na peronie jest już pełno ludzi. I ja się wstydzę popełnić samobójstwo. Pierwszy raz opowiadam to publicznie. Bo już w tym wieku mogę. Następni mężczyźni też mnie zostawiali, ale tak dramatycznie już nie przeżywałam.
Aktorka twierdzi, że nieudane związki wynikają z faktu, iż wybierała nieodpowiednich mężczyzn. Aktorkę pociągali imprezowicze, spokojni i porządni zaś szybko ją nudzili.
Nieomylnie wybierałam najgorszego z tych, którzy do mnie pretendowali - podsumowuje Czerwińska