W swoim najnowszym felietonie opublikowanym w o2.pl, Karolina Korwin Piotrowska wyraża swoje oburzenie na fakt, iż tak ważne dla wielu Polaków narodowe symbole, są drukowane na kijach, służących chuliganom do bicia ludzi:

Reklama

Staram się nie zauważać sprostytuowania logo Polski Walczącej na wszelkich gadżetach z okazji Powstania, na tych koszmarnych koszulkach, breloczkach, kubkach, torbach czy zeszytach… Staram się pojąć ów fenomen noszenia bez obciachu opasek z tym logo albo z literami AK. Sprowadzenie czegoś, za co można było zginąć, stracić życie naprawdę, a nie w komputerowej grze, do roli modowego, sezonowego gadżeciku, który na chwilę zrobi z ciebie „prawdziwego patriotę”. Jednak trudno mi pojąć zamieszczenie loga Polski Walczącej na kiju baseballowym, który, jak wiemy, nie służy w Polsce do gry w żadna grę poza tą uliczną. U nas przedmiot ten służy do bicia ludzi. Bawią się nim narodowcy i kibole, widzimy to m.in. w dniu 11 listopada. Czyli teraz można sprawić komuś manto w duchu iście patriotycznym, a jak się kogoś w szale patriotyzmu i miłości ojczyzny zabije, to pewnie zostanie poległym, czy tak? Czy dobrze rozumiem? To jest na serio? Dostać w głowę husarią albo mieć przetrącony kręgosłup Małym Powstańcem… takie rzeczy tylko u nas.

Dziennikarka uważa, że prawdziwym przejawem patriotyzmu byłoby zareagowanie na wszelkie przejawy nadużywania powstańczych symboli przez osoby, które z patriotyzmem nie mają nic wspólnego

Czy nie wypadałoby w imię szanowania patriotyzmu właśnie, zastopować jakoś wreszcie tych, którzy chamsko, w imię patriotyzmu, a tak naprawdę w imię zarabiania pieniędzy na biednych „patriotach” robią z naszej tradycji, historii sprzedajną i tanią dz…ę, z którą każdy może zrobić wszystko, co chce i może spokojnie być bezkarnym?