W wywiadzie udzielonym magazynowi "Newsweek", Anja Rubik wyjaśnia, dlaczego angażuje się antyrządowe protesty:
Nie wyobrażam sobie, abym mogła nie zabrać głosu, gdy w moim kraju źle się dzieje. Jednym z moich marzeń jest powrót do Polski w przyszłości. I chciałabym mieć do czego wracać. Obecna władza w tak krótkim czasie zdołała popsuć tak wiele spraw, że ręce opadają. Nie zgadzam się na ograniczanie praw człowieka, praw kobiet i wolności. Gdy czytam, że prezydent podpisał ustawę antyterrorystyczną, to zapala mi się w głowie czerwona lampka. Przecież to jest totalny zamach na wolność. (...) Nie każdy musi interesować się wielką polityką, ale każdy powinien interesować się tym, co władza chce zrobić z jego życiem.
Modelka zaprzecza spekulacjom, jakoby KOD płacił jej za nawoływanie do udziału w kolejnych marszach:
Jestem osobą publiczna, rozpoznawalną i w Polsce i za granicą. Mam wpływ zwłaszcza na młodych ludzi i wiem, że takie osoby jak ja mogą narobić sporo szumu. Czytam, że KOD płaci mi za poparcie i że na pewno mam w tym jakiś interes. No oczywiście, że mam - interes Polski. Poza tym żadnego innego.
Anję Rubik najbardziej złoszczą plany zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej i wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji:
Abstrakcja jest odbieranie ludziom prawa do decydowania o własnym życiu. A to przecież się w Polsce dzieje. Polskiej władzy zależy na tym, żeby wprowadzać zmiany po cichu, tylnymi drzwiami, tak, aby nikt o nich nie mówił. Dlatego trzeba je nagłaśniać. Naprawdę uważam, że znaleźliśmy się w takim momencie naszej historii, w którym trzeba pokazać moc, pokazać,że większość nie chce zmian, nie chce ustaw, fałszywie zwanych dobrymi - grzmi oburzona modelka.