O swoich przykrych doświadczeniach z pewnym duchownym, Ala Janosz opowiedziała w programie Wojciecha Jagielskiego w "Superstacji":
Byłam na mszy świętej dla maturzystów. Zaciągnęła mnie tam koleżanka. Z resztą ochoczo poszłam pomodlić się o pomyślną maturę. Usłyszałam z ambony, jak ksiądz mnie dostrzegł w tłumie, całe kazanie na temat tego, że nie warto być na świeczniku, że okładki gazet i to całe celebryctwo jest nic nie warte. Trzeba być biednym, cierpiącym, a takie wartości jakie co poniektórzy wyznają to w ogóle jest zło i szataństwo. Odebrałam to do siebie, tak jak i cała reszta wiernych, która stała obok mnie. Wszyscy wiedzieli, że to jest kazanie centralnie do mnie. Bardzo mnie to bolało, nie ukrywam. W tym momencie traktujemy wszystkich steretotypowo i skreślamy ich nie patrząc na to, co robią, jak żyją… Tak nie można.
Niewłaściwa postawa księdza, nie zraziła jednak Ali Janosz do religii w ogóle:
Jestem bardzo wierząca. Ksiądz też człowiek. Tak jak lekarz czy nauczyciel, bywają lepsi i gorsi. Natomiast dla mnie wiara i duchowość to niekoniecznie był ten ksiądz