Peszek w rozmowie z Tok FM wyznała zapewniła, że porównanie współczesnego hejtu do największych zbrodni w historii ludzkości nie jest przesadą, bowiem ona także zaczynały się od słów:
Nie. Wszystkie najstraszliwsze zbrodnie wobec ludzkości zaczynały się od słów. Tragedia II wojny światowej, rzezi w Rwandzie czy w Jedwabnem zaczęły się od słów. Straszna moc słowa jest jak najbardziej prawdziwa. I to się nigdy nie skończyło. To było motywem przewodnim i towarzyszyło mi podczas pracy nad płytą. Moim obowiązkiem jest wyartykułowanie tego przerażenia i muszę dobrać takie środki, które będą adekwatne do skali mojego niepokoju oraz do skali problemu. Jest nie tylko w Polsce, ale i na świecie niebezpiecznie dużo przestrzeni do nienawiści i przemocy - tłumaczyła Peszek.
Artystka odniosła się także do zarzutów o grafomanię, jakie pojawiają się w odniesieniu do jej tekstu:
Nawet jeśli odbiór mojej sztuki jest niejednoznaczny, to ja mam psi obowiązek wypowiadać się w sposób adekwatny do wagi problemu. Wolę zostać opluta i skazana na obśmianie za grafomanię. Ale może wywoła to jakiś rodzaj drżenia i opamiętania. Biorę to na klatę - wyjaśniła Peszek.