O zawiedzionej miłości sprzed lat, Maria Peszek opowiedziała w wywiadzie dla magazynu "Replika":
Jak miałam 15 lat, zakochałam się w Jacku Poniedziałku. Tak konkretnie. Jacek był studentem mojego taty. Przychodził ze swoim chłopakiem pomagać nam w malowaniu mieszkania. Widzę ich, jak siedzą obaj na drabinach, dżinsy, nagie torsy – byli totalnie na tych drabinach piękni i wolni. Jacek pomagał mi też dobierać strój na komers, czyli bal na zakończenie podstawówki. (…) Wyznałam mu miłość. Zareagował wspaniale. Usiedliśmy i wytłumaczył mi, że nic nie wyjdzie, bo on już jest zakochany, właśnie w tym chłopaku, i w ogóle jest gejem. Zrozumiałam, przyjęłam. Zaprzyjaźniliśmy się, do dziś mu kibicuję.
Piosenkarka w wywiadzie odniosła się także do hejtu, z jakim od dawna się spotyka:
Są ludzie, w których inność wyzwala agresję i muszą obrzucić cię błotem. To błoto kojarzy się im głównie z trzema „dziedzinami” – z homoseksualizmem, stąd jestem lesbijką, z żydostwem – stąd jestem „Żydówą” oraz z zaburzeniami psychicznymi, więc jestem wariatką. Żydowska lesba wariatka? Z dumą to miano noszę.