Agata Buzek niezbyt często decyduje się na udzielanie wywiadów. W rozmowie z magazynem "Uroda życia" postanowiła jedna podzielić się bardzo intymnymi przemyśleniami. Aktorka zdradziła na przykład, że przez całe dzieciństwo poważnie chorowała, dlatego nie miała nigdy charakterystycznego dla młodych ludzi poczucia nieśmiertelności:
Młodzi ludzie czują się nieśmiertelni – czas się nie kończy, siły się nie kończą, noce się nie kończą, imprezy się nie kończą. Ja takiego momentu nie miałam nigdy. Zawsze wiedziałam, że jestem śmiertelna i że moje siły są policzone.
Buzek z niesmakiem wypowiedziała się także na temat dzisiejszego świata:
Jest współczesny świat, gdzie niemal wszędzie widać gołe cycki. Gdzie powinniśmy zajmować się głównie tym, żeby mieć kaloryfer na brzuchu, włosy jak Andie MacDowell, białe, równe zęby i rzęsy 300 procent bardziej gęste i długie. Trzeba wklepywać inny krem pod oczy, inny nad oczy, inny na biust, a inny na tyłek. Żyjemy w paradoksie.
Aktorka próbowała szukać ukojenia w religii. I choć przyznaje, że jest chrześcijanką, to ciągnie ją w stronę buddyzmu:
Buddyjscy mnisi wydają mi się jedynymi szczęśliwymi i wolnymi ludźmi, jakich widzę. Chyba że to też maska albo dobry PR. Szukałam w wierze pomocy. Wydaje mi się, że dosyć porządnie szukałam. I nie znalazłam. Zazdroszczę tym, którzy znaleźli
Swoją rozmowę z magazynem "Uroda życia", Agata Buzek zakończyła smutną refleksją:
Świat mnie jeszcze śmieszy, ale już nie rozwesela