Kilka dni temu w mediach rozpętała się prawdziwa burza po tym, jak poseł PiS, Stanisław Pięta napisał na Twitterze, iż każdy funkcjonariusz publiczny, który zaangażuje się w pomoc WOŚP, będzie musiał szukać innej pracy.
Karolina Korwin Piotrowska, w swoim felietonie opublikowanym na łamach Onetu nie kryje swojego oburzenia postawą obecnego rządu wobec Jerzego Owsiaka. Dziennikarka odnosi się także do głównego argumentu, jaki podnoszą przeciwnicy angażowania się państwa w WOŚP:
Pada pytanie, dlaczego to Państwowe służby mają pomagać prywatnej fundacji. Ok, w takim razie jeśli ta fundacja bedzie pomagać tylko prywatnym szpitalom, to nie potrzeba żołnierzy. Tylko tak się jakoś dziwnie składa, że WOŚP pomaga głównie będącej w fatalnym stanie państwowej służbie zdrowia, z której korzystają wszyscy i WOŚP nigdy nie pyta, kto z jej pomocy korzysta. Proste? Dla mnie tak, jak konstrukcja cepa.
Korwin Piotrowska nie może zrozumieć, jak akcja mająca na celu pomaganie innym, może budzić polityczne spory:
Wydaje mi się jednak, że jest coś co powinno być zawsze ponad polityczne podziały. To coś to dobro ogólne to zdrowie ludzi, ich życie. To dla nich jest WOŚP, jedna z tych inicjatyw, która pokazuje, że ten podzielony i skłócony na co dzień straszliwie naród, ma takie dni, takie drobne i niestety nieliczne momenty, kiedy jesteśmy naprawdę razem, chcemy zrobić coś dobrego dla innych i nie powinniśmy naprawdę wtedy pytać, kto na jaką partię głosował. Byłoby szkoda, gdybyśmy to wszystko, co zostało zbudowane przez lata pracy tak łatwo zaprzepaścili i zniszczyli...
Na zakończenie dziennikarka zaapelowała o angażowanie się w pomoc Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy:
Zachęcam do licytowania, marząc, by w ten jeden dzień nikt nie pytał mnie o politykę, a jedynie o to, ile wrzuciłam do puszki. Bo choroba, ból, strach czy niedołęstwo jest cholernie demokratyczne, uderza w każdego, bez względu na to, czy głosował na PiS czy PO albo na lewicę. Naprawdę.