W rozmowie z "Faktem", Edyta Górniak twierdzi, że w domu nie zachowuje się jak gwiazda:
Zburzę chyba mit na swój temat. Ja piorę, prasuję. Wprawdzie nie za bardzo lubię odkurzać, więc to zostawiam Allanowi, ale poza tym lubię sprzątać w kuchni, podlewać kwiaty, dekorować dom i dbać o to by był on przytulny i przyjazny.
Piosenkarka zapewnia także, że nie lubi otaczać się luksusami:
Nie ma w moim domu baldachimów. Śpię po buddyjsku, czyli na materacu przy świeczkach, z książkami, które opisują piękne modlitwy. To jest mój dom. Jeśli zdarza się, że mogę przekazać któreś z moich wynagrodzeń, to nie kupuję lampy za 2,5 tys. zł czy pościeli z jedwabiu. Wolę też wydać pieniądze na wspaniałą podróż, edukację dziecka, jakieś książki, których nie ma na wyciągnięcie ręki czy dobre jedzenie.
Co więcej Edyta Górniak stwierdziła, że nie czuje się diwą i na pewno nie jest materialistką:
Nie lubię słowa diwa. Na świecie diwa kojarzy się wyłącznie z najpiękniejszymi, największymi, posągowymi głosami. W Polsce przypina się to słowo do różnych postaci poprzez złośliwe cyniczne komentarze, dlatego dziwnie mi się ono kojarzy. Nie utożsamiam się z nim. Nigdy nie przywiązywałam wagi do rzeczy materialnych. One się dla mnie zupełnie nie liczą - zapewnia. Kilka lat temu postanowiłam zminimalizować wszystkie rzeczy, które mnie otaczają. Pooddawałam czy powyrzucałam niektóre rzeczy, które były zniszczone, by dokładnie spojrzeć na to co mam. Im mniej będę miała, tym będę miała poczucie większej wolności. A baldachimy? Jeśli komuś to sprawia przyjemność, że mu coś fruwa... Nie oceniam. Ja sobie cenię inne wartości. Nie jestem materialistką, nigdy nie byłam. I dziękuję Ci za to Panie Boże. Nie pozwolę też na to Allanowi.