W rozmowie z gazeta.pl, Robert Biedroń został zapytany o legalizację marihuany. Odpowiadając przyznał, że jemu samemu zdarza się po nią sięgać:
Palę od czasu do czasu. Jestem za. Uwielbiam jej zapach, marihuana sprawia mi przyjemność. Uważam też, że ze względów medycznych powinniśmy ją zalegalizować. To absurd, że w XXI wieku ktoś mi będzie mówił, co mam palić, a czego mam nie palić.
Biedroń zdradził także, jak czuje się jako prezydent Słupska:
Trzeba schodzić na ziemię i mówić sobie: Biedroń, ty nie jesteś najmądrzejszy. Trzeba sobie to przypominać, by nie upaść. Czuję się w Słupsku najlepiej na świecie, że czasem dzieciaki krzyczą za mną: "Biedroń, Biedroń". A pamiętam jak rzucali we mnie kamieniami, jak mnie opluwano. Proszę zobaczyć, jak to szybko się zmieniło.
Polityk został także zapytany o swoje podejście do kwestii przyjmowania przez Polskę uchodźców:
7 tysięcy to nie jest duża liczba. To nawet nie jedna rodzina na jedną gminę w Polsce. Już zapomnieliśmy, że przyjęliśmy 100 tys. uchodźców z Czeczenii. Mamy na pewno moralny dług do spłacenia. Polacy to też naród uchodźców. Nie mamy wojny od kilkudziesięciu lat, ale nie wiemy, co się stanie, nie wiemy, czy w przyszłości nie będziemy musieli prosić sąsiadów o pomoc - odparł.