Na łamach "Gazety Wyborczej", Mozil podzielił się własną refleksją na temat przyjęcia przez Polskę imigrantów z Syrii:
Jestem wewnętrznie podzielony. Rozróżniam uchodźców i imigrantów, tych, którzy przyjeżdżają w celach zarobkowych, od tych, którzy uciekają przed wojną. Rozumiem strach wobec ogromnego napływu Syryjczyków, a z drugiej strony boli mnie, jak wielu z nas jest pełnych nienawiści do "obcego". Koledzy z Danii mówią mi, że my, Polacy, jesteśmy hipokrytami, przecież sami emigrujemy za chlebem. Odpowiadam, że cała Europa jest hipokrytką, bo zaczyna reagować dopiero teraz, gdy problem dotknął ją bezpośrednio.
Zdaniem Mozila, podsycanie nienawiści do islamu leży w interesie muzułmańskich terrorystów:
Myślę, że z tych wszystkich demonstracji najbardziej cieszy się Państwo Islamskie. Im właśnie o to chodzi, żebyśmy zaczęli palić meczety. Żeby muzułmanie, którzy już tu żyją, czuli się zagrożeni. Islamofobia wsparta propagandą islamistów może sprawić, że na ulicach poleje się krew.
Czesław Mozil nie ma jednak wątpliwości, że ludziom uciekającym przed wojną należy pomóc:
Jak temu zapobiec? Pomagając. Jeśli trzeba będzie, to i 80 tys. Syryjczyków. Ja nie boję się o swoją polskość, obojętne mi, z kim moje dzieci będą się bawiły na podwórku. Zawsze będą wiedziały, że ich ojciec jest Polakiem, a matka Polką.