Kilka miesięcy temu, Tomasz Terlikowski zabrał głos w sprawie hollywoodzkiej gwiazdy gdy ta oznajmiła publicznie, że zdecydowała się na prewencyjne wycięcie jajników i jajowodów. Jolie wiedziała bowiem, że jest genetycznie obciążona nowotworem, który z dużym prawdopodobieństwem zaatakowałby u niej te narządy.
Publicysta skrytykował wówczas decyzję aktorki i zasugerował, że powinna dokonać "prewencyjnej amputacji mózgu".
Teraz Terlikowski ponownie poświęca uwagę Angelinie Jolie, tym razem z powodu jej metod wychowawczych. Amerykańskie media niosły bowiem niedawno, że aktorka i jej mąż, Brad Pitt akceptują fakt, iż ich córka Shiloh czuje się chłopcem. Dziewczynka, za zgodą rodziców ubiera się w chłopięce ubrania, nosi krótko ostrzyżone włosy i każe mówić do siebie John. Jej sławni rodzice nie wykluczają ponoć tego, że kiedy Shiloh dorośnie, pomogą jej zmienić płeć.
Te doniesienia oburzyły Tomasza Terlikowskiego, któremu nie mieści się w głowie, że rodzice mogą akceptować odmienność swojego dziecka:
Kolejna jej decyzja pokazuje, że z myśleniem to u niej nie najlepiej, bowiem ona wciąż uznaje, że skalpel chirurga może najlepiej rozwiązać wszystkie, nawet te wirtualne, problemy. A obawy czy emocje usprawiedliwiają wszystkie, nawet te najgłupsze decyzje i rozwiązania. Teraz widać to zresztą jeszcze lepiej, niż w dwóch poprzednich sprawach, bowiem obecnie ofiarą działań Angeliny Jolie i jej męża stało się jej własne dziecko, która oznajmiła rodzicom, że chce być chłopcem. A rodzice, po konsultacjach ze specjalistami, uznali, że nie ma problemu i od tego momentu zaczęli się do niej zwracać imieniem męskim i przebierać ją (to już wcześniej) w męskie ciuchy. Na razie, na szczęście, nawet w USA nie ma chirurgów czy speców, którzy w tym wieku podjęliby się kuracji hormonalnej czy chirurgicznej u dziewczynki, ale możemy być pewni, że gdy tylko dziewczynka dorośnie, to zamiast rodzice – którzy nie mają, jak donoszą media, najmniejszego problemu z jej tożsamością – poddadzą ją stosownym zabiegom. Chirurgia bowiem wybawia nie tylko z chorób, na które można zachorować (choć jeszcze się nie zachorowało), ale nawet z płci, z którą się urodziło. I w ogóle nie byłoby po co o tym pisać, gdyby nie to, że zwyczajnie dzieci żal. O ile bowiem sprawa operacji na jajnikach i piersiach, to była jej i tylko jej sprawa (choć zrobiono z tego sprawę ogólnoświatową i pr-owską), o tyle takie traktowanie dzieci jest już problemem ogólniejszym. I pozwala postawić pytanie, czy Jolie i Pitt nadają się do wychowania kogokolwiek?
My zastanawiamy się tylko, skąd u redaktora Terlikowskiego taka wiara w doniesienia plotkarskich mediów. Ani Angelina Jolie, ani Brad Pitt nie skomentowali dotąd tych doniesień, nie ma więc pewności, czy w ogóle rozważają zamianę płci swojej córki. Plotki wystarczyły jednak, by Tomasz Terlikowski podważył rodzicielskie kompetencje aktorskiej pary.