W rozmowie z "Super Expressem", Wodecki został zapytany o to, czy miał w swoim życiu wiele kobiet. Muzyk udzielił zaskakującej odpowiedzi:
- Za mało! Bo powiem panu, że wbrew temu, co się mówi w naszej branży, to wcale nie jest tak hop siup. Popularność zobowiązuje. Wie pan, ta "Pszczoła" nie byłaby w stanie utrzymać tylu rodzin... (śmiech). Człowiek musi liczyć się z tym, żeby nie rozczarować wielbicielki. W taki sposób, że jak ona pójdzie do hotelu z idolem, to myśli, że on będzie fruwał, pszczółki będą latały wkoło, Gucio będzie "Chałupy welcome to". Więc żeby ich nie rozczarowywać, to lepiej nie ryzykować.
Wodecki wyznał także, że to kobiety nakręcają go do działania:
Od dziecka, gdy się zakochałem w Lizie. Miałem wtedy 5 lat i rzucałem w nią kamieniami, bo chciałem w niej wzbudzić jakiekolwiek uczucie. Tak od wtedy przez te 60 lat kobiety są motorem wszystkich moich działań. Stroszę pióra, żeby się przed koleżankami pochwalić, popisać. Najgorsze jest to, że te koleżanki nabierają wagi z latami. Gdy wracam do Krakowa, okazuje się, że te koleżanki ważą o parę lat więcej.