W wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej", Młynarska wyznała, że w uporządkowaniu własnego życia, pomogła jej terapia dla osób współuzależnionych:

Reklama

Są tacy, którzy parę razy poszli na sesję i już wiedzą, że to jedna wielka ściema i zawracanie głowy. No cóż, nie będę ich przekonywać, że jest inaczej, ponieważ właśnie tak się składa, że po terapii nie zajmuję się już naprawianiem innych. Nie zamierzam też przekonywać ciebie. Mogę tylko powiedzieć, że mnie terapia wyszła o tyle na dobre, że ocaliła mi życie.

Dziennikarka twierdzi także, że wciąż pracuje nad tym, by być szczęśliwą, bowiem ma świadomość tego, że nikt za nią tego stanu nie wypracuje:

Ja po prostu wydałam sobie dekret o tym, że jestem szczęśliwa. Kiedy czasem o tym zapominam, idę w góry i po drodze wyliczam sobie w myślach wszystko, co mam. Wtedy się okazuje, że jestem totalną szczęściarą! Mieszkam w Europie, a nie np. w Iraku, moja córka jest zdrowa, ja jestem zdrowa, mam ciepły dom i ciepłą wodę w kranie, mam stałą pracę, przyjaciół, nie mam długów itd. Mam tyle, że mogłabym wyliczać do wieczora, a i tak bym wszystkiego nie wymieniła.

Na koniec rozmowy, Paulina Młynarska stwierdziła, że obecnie bardzo lubi swoje życie i samą siebie, co przekłada się na powodzenie u płci przeciwnej:

Myślę, że wchodzenie w wiek dojrzały to jest taki czas, kiedy dobrze być z kimś, kto nas wspiera, kocha, kogo sami możemy wesprzeć. Ale ja na razie nie widzę siebie zmierzającej w kierunku starości. W życiu nie miałam takiego powodzenia u mężczyzn, ale też nigdy tak się sobie nie podobałam. Poza tym im jestem starsza, tym mam pełniejsze, fajniejsze życie, więc po prostu cieszę się nim. Nie jestem teraz w związku, ale nie mogę też powiedzieć o sobie „singielka”. Niczego nie analizuję, niczego nie próbuję kontrolować i na razie nie snuję żadnych planów. Jestem bardzo szczęśliwa. I nie boję się tego mówić głośno. Nie boję się, że zapeszę.