To naprawdę niezwykłe, dzwoni do mnie "Newsweek", bardzo miły dziennikarz prosi, abym opowiedziała coś o tym, jakim tatą jest... Janusz Korwin-Mikke. Bo mu researcher tak podał. Biedny się chłopak zapędził... - napisała zaskoczona absurdalną sytuacją Karolina Korwin Piotrowska.
Wkrótce jednak okazało się, że telefonował nie dziennikarz - ignorant, a osoba z radiowej audycji Kuby Wojewódzkiego i Mikołaja Lizuta. Szydercy na swoim facebookowym profilu zamieścili wpis Korwin Piotrowskiej z wymownym komentarzem "Psikus!".
Sama dziennikarka nie skomentowała jeszcze żartu, którego padła ofiarą. Do sprawy odniósł się jednak sam "Newsweek". Dziennikarzy magazynu najwyraźniej zabolał fakt, iż Korwin Piotrowska mogła posądzić redakcję tego tytułu o taką nierzetelność:
Dzisiaj około południa Korwin-Piotrowska zawiadomiła swoich fanów na Facebooku, że na dobry początek tygodnia... zrobiono z niej córkę samego Janusza Korwin-Mikkego (koligacja egzotyczna, ale w pewnych kręgach polskiej młodzieży nawet więcej niż pożądana). Co więcej, tego niefortunnego zabiegu genealogicznego miał się dopuścić jeden z dziennikarzy „Newsweeka”. Czy dziennikarz rzeczywiście był miły, stwierdzić nie możemy. Czy faktycznie pytał o ojcowskie dokonania najbardziej ekscentrycznego z polskich polityków, również nie wiemy. Wiemy za to rzecz najważniejszą, a mianowicie, że ów dziennikarz z naszą redakcją nie miał absolutnie nic wspólnego. A pani Karolina - jak mawia dzisiejsza młodzież - dała się porządnie wkręcić. Najbardziej żal nam jednak prawie 60 tys. ludzi, którzy ów post mogli zobaczyć, niemal 800 osób, które go zalajkowały i kilkudziesięciu, które w komentarzach rozwodziły się nad "nieogarnięciem" "Newseeka" i kuriozalnością całej sytuacji. I tak z jednego, wykonanego - tu znów podeprzemy się młodzieżową nowomową - dla beki telefonu zrobiła się akcja dezinformacyjna na miarę brytyjskiego wywiadu. - czytamy na stronie newsweek.pl.
Trzeba przyznać, że ten żart Wojewódzkiemu i Lizutowi się udał.