Zaczęło się od długu

Konflikt, którym polskie media żyją do kilku dni, rozpoczął się na portalu społecznościowym. To tam Kinga Dunin postanowiła zamieścić apel do Ignacego Karpowicza o zwrot pieniędzy. Dług nie mały, bo opiewający na ponad 13 tys. złotych, stał się tematem publicznej debaty. Dunin stwierdziła, że zdecydowała się na poruszenie tej kwestii na szerokim forum, ponieważ prywatne prośby kierowane wyłącznie do Karpowicza, były przez niego ignorowane:

Reklama

SPIER***LAJ – to była odpowiedź na moją kolejną już - grzeczną i nieagresywną - prośbę o zwrot długu. Poprzednie nie doczekały się żadnej reakcji. A potem jeszcze: „może Ci oddam, a może nie oddam”. Przypominanie o zobowiązaniach juz za pierwszym razem jest dla mnie irytujące i niezręczne, jeśli jednak trzeba to powtarzać kilkakrotnie, także upokarzające. Nie chcę tego więcej robić. Stąd moja prośba, czy gdyby nadarzyła się okazja, ktoś mógłby o tym przypomnieć IGNACEMU KARPOWICZOWI. 13 tysięcy i jakieś 100-150 euro. Nigdy nie zakwestionował tej sumy, mimo moich pytań, czy jest to zgodne z tym, co pamięta

Feministki Karpowiczowi ręki nie podadzą

Grono polskich działaczek feministycznych oraz twórców związanych ze środowiskiem "Krytyki politycznej" murem stanęło za Kingą Dunin, twierdząc, że miała pełne prawo do upublicznienia konfliktu z Karpowiczem:

Reklama

Zarzuty Kingi są udokumentowane w korespondencji. Próbowała rozwiązać to polubownie, ale się nie udało. Spór trwa od pewnego czasu. Z jednej strony pisarze korzystają z pewnych szczególnych przywilejów, ale z drugiej strony stawia się im pewne standardy etyczne. Osoba, która udziela się publicznie, wypowiada na różne tematy, winna jest przestrzegać pewnych zasad – skomentowała dla natemat.pl Kazimiera Szczuka.

Pisarka Agnieszka Graff również poparła koleżankę twierdząc, że w przeciwieństwie do kwestii prywatnych, długi są częścią życia społecznego i bez względu na to, jak wyglądają relacje pomiędzy Dunin i Karpowiczem, pisarz powinien zwrócić pieniądze. Graff stwierdziła, że dopóki Karpowicz tego nie zrobi i nie przeprosi publicznie Dunin, ona nie poda mu ręki.

Karpowicz przejmuje pałeczkę i wytacza potężne działa

Ignacy Karpowicz nie czekał długo z odpowiedzią na krytykę jego osoby. Pisarz nie przejął się jednak ostracyzmem środowiska i postanowił zaatakować potężną bronią. W liście wysłanym do redakcji natemat.pl stwierdził, że pieniądze właśnie oddał, przy okazji zaś podzielił się swoją wersją wydarzeń. Od tego momentu konflikt zaczął przybierać coraz bardziej żenującą postać, bowiem laureat Paszportu "Polityki" postanowił ze szczegółami opowiedzieć o swojej intymnej relacji z Kingą Dunin.

Gdy obowiązki zawodowe zmuszały mnie do odwiedzenia stolicy, nocowałem u Kingi Dunin. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Moje uwielbienie i fascynacja kwitły w najlepsze. Za trzecim czy czwartym razem zaproponowała mi, żebym spał z nią w jej "małżeńskim" łóżku. "Będzie ci wygodniej niż na tym wąskim łóżku w pokoju gościnnym". Niezbyt mi się ten pomysł spodobał, ale bałem się, że jeśli odmówię, straci mną zainteresowanie, nie będę mógł jej lepiej poznać, być przy niej. Poza tym przekonywała mnie, że to absolutnie naturalne i poniekąd oczywiste zachowanie. Niestety spanie z czasem przestało być tylko spaniem, lecz łączyło się z dotykaniem, a potem z regularnym molestowaniem seksualnym.

Reklama

W liście Karpowicza wiele jest pretensji do byłej kochanki, on sam zaś stawia się w roli ofiary, wykorzystywanej przez znaną pisarkę. Jego zdaniem, apel o zwrot długu był niczym innym, jak formą zemsty za prywatne animozje:

A zatem post Kingi Dunin jest zemstą na maskotce seksualnej, która nie chciała być molestowana, a równocześnie jest wciągnięciem polskiego feminizmu w brudną i prywatną wojenkę Kingi Dunin

CZYTAJ WIĘCEJ: Niesmaczna wojna pisarzy. Karpowicz oskarża Dunin o molestowanie seksualne

Karpowicz dodał także, że zerwał seksualne stosunki z Dunin, ponieważ zakochał się w kimś innym. Oświadczył przy tym, że został przez pisarkę zgwałcony:

Zakochałem się w kimś i nie chciałem kontynuować relacji z Kingą Dunin na dotychczasowych zasadach. Były łzy, ale zdawało się, że nasza przyjaźń przetrwa. I tej ostatniej nocy, którą spędziliśmy wspólnie, najzwyczajniej mnie zgwałciła

Dunin robi Karpowiczowi "coming out" i pogrąża "NIKE"

Kinga Dunin, rewelacje Ignacego Karpowicza mogła pozostawić bez komentarza. Tymczasem pisarka postanowiła zniżyć się do poziomu swojego byłego kochanka i zaatakowała w czuły punkt. W liście opublikowanym na swoim profilu na Facebooku zaprzeczyła oskarżeniom o gwałt i ujawniła, że Karpowicz żyje w konkubinacie z mężczyzną, w dodatku zawodowo związanym z nagrodą Nike, do której jest w tym roku nominowany:

Wsparcie, którego mu udzielałam – stale czytając, to co pisze, i dzieląc się uwagami – było większe niż ma odwagę przyznać. Kiedy widzieliśmy się ostatni raz – jedząc kolację na mieście – przekazałam mu wydruk z ostatnimi redakcyjnymi uwagi do Sońki. Dziękował i mówił, że „uratowałam tę książkę”. Nie wyglądał na ofiarę. Jak sądzę, próbuje on rozpętać tę aferę, żeby ukryć ważniejszą dla siebie sprawę, jaką jest dwuznaczna sytuacja w nagrodzie Nike. Żyje on w konkubinacie z Sekretarzem tej nagrody

CZYTAJ WIĘCEJ: Dunin ostro odpowiada Karpowiczowi: Żyje w konkubinacie z Sekretarzem nagrody Nike

Dunin zasiewa ziarno podejrzeń o obiektywizm najważniejszej literackiej nagrody w kraju

Sekretarz ma pewne możliwości wpływu, np. może proponować odpowiednich członków jury, dostarczać informacji na temat przebiegu obrad... Gdyby Sekretarzem była pani Vargowa, a kandydatem Krzysztof Varga nikt nie miałby wątpliwości, że coś tu jest nie w porządku. A trzeba dodać, że Sekretarz jest też osobą zmawiającą teksty o książkach w GW – co zapewniło Karpowiczowi promocję, jakiej raczej nie doczekaliby się inni pisarze.

Co z tą Nike?

Oświadczenie pisarki wywołało prawdziwe oburzenie, a wiele osób zaczęło poważnie zastanawiać się, czy najważniejsza nagroda literacka w Polsce jest przyznawana na podstawie obiektywnych i uczciwych kryteriów.

Jury jest niezależne i to powinno zakończyć sprawę, uciąć kontrowersje. Sekretarz konkursu nie ma wpływu na prace kapituły, więc poruszone kwestie pozostają w sferze spraw prywatnych – powiedział natemat.pl Michał Sołtysiak, prezes Fundacji Nagrody Literackiej "NIKE"

Słowa prezesa potwierdził Tadeusz Nyczek, przewodniczący jury tegorocznej edycji nagrody:

Ewentualna znajomość sekretarza z Karpowiczem nie ma tutaj żadnego znaczenia. Kurkiewicz nie bierze udziału w pracach, jest tylko technicznym organizatorem: pisze na tablicy nazwiska, skreśla itp. Nie wiem, o co ta cała awantura

Ostatnie słowo należy do Dunin?

Kinga Dunin, kończąc swój udział w żenującej dyskusji, na Facebooku napisała:

Bardzo dziękuję wszystkim - Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym - za wsparcie. No cóż - gówno wpadło do wentylatora i chlapie. Staram sie trzymac od tego z daleka, nie czytam, nie komentuję. Często mam wyłączona komórkę i nie odpowiadam na maile - przepraszam. I jeszcze raz dziękuje.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dunin ucina kłótnię z Karpowiczem: Gówno wpadło do wentylatora i chlapie

Fundacja nie widzi problemu

Michał Sołtysiak, prezes Fundacji Nagrody Literackiej zapewnił dziennik.pl, że obawy Kingi Dunin co do obiektywnych zasad wyboru laureata są bezpodstawne, bowiem sekretarz nie bierze udziału w tym procesie:

Sekretarz, nie mając wpływu na wybór laureata, nie może nawet hipotetycznie znaleźć się w sytuacji konfliktu interesów. Renoma Nagrody Nike jest pochodną dobrej literatury, którą promuje, i fachowości niezależnych jurorów, którzy decydują o wyborze laureata. Nie inaczej jest w tym roku, czego niektóre media nie chcą dostrzec.

Niestety, jak zauważyła pisarka, wizerunkowe szkody będą nie do odrobienia. Cały skandal położył się cieniem zarówno na nagrodzie "Nike", jak i środowisku polskich pisarzy, które zdaniem wielu obserwatorów tego konfliktu, niewiele różni się od wyśmiewanego przez intelektualistów świata celebrytów.