W rozmowie z gazeta.pl, Stenka przyznała, że jej koledzy po fachu miewają problemy z alkoholem, podobnie jak przedstawiciele innych zawodów:
Choroba alkoholowa nie dotyka wyłącznie aktorów. W każdym zawodzie są ludzie, którzy sięgają po alkohol. Z różnych powodów.
Aktorka przyznała, że obecnie alkohol w miejscu pracy jest niedopuszczalny, jednak nie zawsze tak było:
Wydaje mi się, że kiedyś, za tak zwanej komuny, więcej się pijało i większa była tolerancja dla pijących. Nie dziwił specjalnie widok zawianych ludzi na planie czy wręcz na scenie. Ale wpisywało się to w klimat czasów słusznie minionych. Teraz, mam wrażenie, jest mniejsze przyzwolenie otoczenia na takie sytuacje, a pijany kolega aktor w czasie pracy po prostu bulwersuje.
Stenka przyznała także, że i jej samej zdarzyło się w początkach kariery wyjść na scenę pod wpływem alkoholu. W jej przypadku był to szampan, który niespodziewanie zaszumiał w głowie:
Nie jestem wielbicielką szampana, więc w ogóle nie wzięłam tego pod uwagę. Wróciliśmy do teatru, żeby zagrać spektakl. Grałam wtedy Paulinę w „Białym małżeństwie” Różewicza - dość poważne zadanie. Po wejściu na scenę zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. To było okropne uczucie. Nie byłam pijana, nie bleblałam, nikt się z zewnątrz nie zorientował, natomiast ja miałam wrażenie, jakbym się rozdwoiła na scenie, czułam, jakbym była obok. Byłam przekonana, że wszyscy, łącznie z widzami, to widzą. Nikt niczego nie zauważył, ale to była dobra nauczka.
Niestety, nie wszyscy artyści uczą się na własnych błędach tak, jak Danuta Stenka.