Po przyznaniu się do problemów z alkoholem i utraty fortuny na nietrafione biznesy i inwestycje, przyszła kolej na kolejne życiowe błędy. Tym razem na łamach "Show", Borys Szyc opowiada o kolejnych głupotach z przeszłości:

Reklama

Mam szczęście, że żyję po tylu głupotach, których narobiłem. Faktem jest, że urodziłem się w czepku. Dosłownie. I czuję, że ktoś tam mną kieruje, nawet jak dostaję po tyłku za swoje idiotyczne wybory lub postępki, to po jakimś czasie widzę większy sens tego wszystkiego. Czuję, że po coś to było. Dzięki temu mam umiejętność krytycznego spojrzenia na siebie. Sporo bliskich teraz pewnie zarechocze, ale czasem wyciągam wnioski.

Aktor postanowił także przyznać się do pewnej wady, którą jak twierdzi, potrafił przekuć w zaletę:

Jestem strasznym leniem. Robię w życiu dużo, ale tylko po to, żeby mi nikt lenistwa nie zarzucił. Na wszelki wypadek rzucam się w wir pracy. Bywa, że to prowadzi do pracoholizmu. Bo nagle nie robię nic jeden dzień i mam wyrzuty sumienia. A przecież to fajne czasem odpuścić. Nie ma się co przepracowywać, bo to szkodzi urodzie. Te wory pod oczami… Człowiek nie może być przemęczony i szczęśliwy zarazem. - mówi Borys Szyc na łamach "Show"