Kolejne romanse Borysa Szyca budzą ogromne zainteresowanie plotkarskiej prasy. Aktor chętnie bowiem chwali się swoimi partnerkami, one zaś zyskuję dzięki niemu popularność. Tak było w przypadku dwóch ostatnich związków Borysa, z Kają Śródką i Zofią Ślotałą. Obie panie, dzięki pokazywaniu się u boku sławnego chłopaka, stały się rozpoznawalne i zaczęły funkcjonować jako celebrytki.

Reklama

W powszechnej opinii zwykło się więc sądzić, że to Szyc był wykorzystywany przez kobiety, które po zrobieniu kariery na jego plecach, porzucały go dla innego. Tymczasem okazuje się, że prawda wygląda nieco inaczej. Opowiedział o tym sam aktor w rozmowie z magazynem "Viva!":

Zdarzało mi się zdradzać. W moim zawodzie mam mnóstwo pokus. Jednak jak prawdziwie kochałem, to nie zdradzałem. Coś się musi psuć, żeby takie myśli zaczęły się pojawiać. Przy rozstaniu zawsze mi żal. Ale jak już jestem sam, niesamowicie cenię sobie chwile samotności. Wiem, że potrzebuję mieć swoją przestrzeń, w którą nikt mi nie wkracza. Gdy ktoś próbuje mnie opleść za bardzo, włącza mi się lampka od ucieczki. Zawsze byłem strasznie kochliwy. Kochałem kobiety i kocham. Są żywym dowodem na istnienie Boga. (...) Egoistycznie myśląc, lepiej porzucić. Ale dużo nauczyło mnie odejście kobiety. Gdy zostajesz porzucony, oglądasz się w tył. Wtedy to boli. Potem spotykasz ją, gdy ma już swoją rodzinę z kimś innym. Pozostaje mały żal do siebie. Tęsknota za czymś, co się nie wydarzyło. A mogło. - powiedział Borys Szyc.

Życzymy aktorowi, aby z nową partnerką udało mu się w końcu stworzyć rodzinę.