Urbańska i Józefowicz mają opinię pary, w której to on jest stroną dominującą i ma decydujący głos, ona zaś posłusznie wykonuje jego polecenia. Natasza twierdzi jednak, że choć w ich wspólnej pracy w teatrze faktycznie może to tak wyglądać, to w życiu rodzinnym jest zupełnie inaczej:
W domu ja przejmuję pałeczkę, bo on nie ma już siły. Dbam między innymi o to, by wszystkie rachunki były zapłacone na czas. Z drugiej strony Janusz pamięta o takich rzeczach, do których ja nie przywiązuję wagi, na przykład, żeby rynny wyczyścić z liści. Mimo wszystko odpoczywamy u nas na wsi, odcinamy się od Warszawy. Ja zbieram jabłka, a mój mąż kosi trawę - powiedziała w rozmowie z "Twoim Imperium".
Urbańska zapewnia także, że jej mąż nie jest tyranem, który potrafi tylko strofować:
Janusz jest kochany. Nie jest tak, że nieustannie krytykuje mnie i wytyka błędy. Potrafi też pochwalić