O trudnych doświadczeniach, które skumulowały się w życiu Huberta Urbańskiego, prezenter postanowił opowiedzieć w najnowszym numerze magazynu "Newsweek". Jak sam wyznał, spośród życiowych dramatów, które go spotkały, utrata pracy była tym najmniej bolesnym:

Reklama

Brak pracy wcale nie jest najważniejszy, wydarzyło się dużo innych rzeczy, które kompletnie zdemolowały moje życie

Najbardziej bolesnym doświadczeniem, była dla Urbańskiego śmierć jego ojca:

Mój tata miał raka prostaty, który został szybko zdiagnozowany, naświetlony i wyleczony. Potem okazało się, że rozwinął się u niego rak płuc. Nie dało się go operować, zjadał tatę z miesiąca na miesiąc. Do tego doszedł jeszcze rak jelita i choroba postępowała błyskawicznie. A ja akurat uskuteczniałem wtedy w telewizyjnej dwójce "Bitwę na głosy". Wtedy się zawziąłem, że to wszystko jakoś ogarnę. Na planie była tylko jedna osoba, która wiedziała o chorobie taty. Rano miałem próby do "Bitwy", później jechałem do szpitala. Jak stamtąd wychodziłem, zawsze pytałem pielęgniarki i lekarzy o stan taty, a oni mówili: "Nie, jeszcze nie". Bardzo chciałem w to wierzyć, więc jechałem na program, który był robiony na żywo. Żartowałem, wygłupiałem się, paranoja jakaś. Potem wychodziłem ze studia i znowu jechałem do szpitala.

Reklama

Prezenter wyżalił się także, że w tym trudnym okresie, nie otrzymał wsparcia od najbliższej osoby, czyli własnej żony. To było jednym z powodów jego rozwodu z Julią Chmielnik:

Nie miałem kiedy przeżyć tej żałoby, bo niemal równolegle ze śmiercią ojca rozpadło się moje małżeństwo. Tu nie ma wielkiej filozofii, wina leży zawsze po obu stronach. Po prostu w pewnym momencie nie byłem w stanie sprostać wszystkiemu. A dla mnie "sprostać wszystkiemu" zawsze znaczyło sprostać oczekiwaniom ludzi, którzy są ważni w moim życiu. Spełnić ich oczekiwania, które nie zawsze są w zgodzie z moimi potrzebami. I w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że już nie mogę tak dalej. Że teraz to ja potrzebuję większego wsparcia, zrozumienia. Nie dostałem tego. Kilka tygodni po śmierci ojca usłyszałem od mojej żony, że mam sobie z tym wszystkim radzić sam. To był początek końca naszego małżeństwa.

Co sądzicie o tak intymnych zwierzeniach Huberta Urbańskiego na łamach magazynu?