Z relacji, jakie pojawiły się w mediach tuż po zatrzymaniu tancerza wynikało, że Maserak wyszedł pijany z imprezy zorganizowanej w jednym z domów na toruńskim osiedlu. Celebryta miał zachowywać się agresywnie wobec policjantów, stawiał opór, a na koniec znieważył jednego z funkcjonariuszy. Z tego powodu został zabrany na komisariat, a następnie postawiono mu odpowiednie zarzuty. W taki sposób całe zajście opisała policja.

Reklama

Teraz głos w całej sprawie postanowił zabrać sam zainteresowany. W rozmowie z "Super Expressem" twierdzi, że nie zrobił nic złego, a policjanci zatrzymali go bezpodstawnie:

Uważam, że zatrzymali nas za nic, tak naprawdę nic nie robiłem! Byłem na imprezie u znajomych. Wyszedłem z niej o godzinie 6 nad ranem, wtedy policjant do mnie podbiegł i bez żadnej informacji po prostu gaz w oczy psiknął. Nie miałem przy sobie dokumentów, więc nie mogli mnie wylegitymować. I tak naprawdę zostałem obezwładniony przez policjantów. Miałem 0,5 promila alkoholu, jak pojechałem na komisariat. Dokładnie 0,53. O godzinie 13 zostałem puszczony. Uważam, że zatrzymali nas za nic, tak naprawdę nic nie robiłem. Wychodziłem tylko z bloku i chciałem wsiąść do taksówki - relacjonuje tancerz.

Maserak ma także pretensje, że to policja nagłośniła całą sprawę w mediach:

Komenda w Toruniu dała chyba informację, że taki człowiek jak ja się tam znajduje. Myślę, że inaczej nie mogło być. Nie naruszyłem prawa, żeby w taki sposób mnie potraktować - powiedział rozgoryczony celebryta.

Reklama

Maserak wyznał również, że od dziecka zdarza mu się padać niewinną ofiarą takich sytuacji:

Ja całe życie mam pecha, od małego dziecka. Pamiętam jak były afery jakieś w szkole czy coś, to zawsze Maserak, bo Maserak stał obok. Ja ciągle muszę coś udowadniać... Kurde, no ile można...? To jest dla mnie taka nieprzyjemna sytuacja, że po raz kolejny zostajesz gdzieś w maliny wpuszczony i musisz się znowu wykaraskać z takich rzeczy.

Jak sądzicie, czyj opis zajścia jest bardziej zgodny z prawdą, policji czy tancerza?