Weronika Marczuk pokonała przeciwności losu i na nowo układa sobie życie. Zapytana przez "Fakt", czy mając 43 lata, nie ma poczucia, że przegapiła macierzyństwo odparła:
Nie jest tak, że o tym w ogóle nie myślę i zdaję sobie sprawę z tego, że czas ucieka, ale żyjemy w takich czasach, że metryka kobiety nie jest już tak ważna. Przez 13 lat niejako miałam dziecko, wychowywałam je i czułam się matką. Wiem, jak smakuje macierzyństwo i mam poczucie, że mam jeszcze czas, by zostać matką. Nie mam macierzyństwa wpisanego w cel życiowy, to są raczej luźne plany. Nic na siłę. Jestem otoczona wieloma dziećmi, które są mi bliskie. Mam siedmioro chrześniaków, w życie których się angażuję i jestem z nich dumna. Nie odczuwam żadnej pustki ani presji.
Była żona Cezarego Pazury wyznała także, że w końcu udało jej się uporać z demonami przeszłości i zostawić traumatyczne doświadczenia z CBA za sobą:
Zrozumiałam w końcu, że po coś to wszystko się musiało wydarzyć, że musiałam przejść swoją drogę krzyżową, by lepiej poznać siebie, by stać się pewną siebie. Mam tyle doświadczeń i złych, i dobrych, że można byłoby nimi obdzielić życiorysy kilku osób. Pierwsze lata pobytu w Polsce były dla mnie bardzo intensywnym okresem, w którym musiałam przyzwyczaić się do wielu nowych rzeczy, wiele innych nadgonić i nastawić się na odbiór zupełnie innej rzeczywistości. Zajęło mi to 10 lat, kosztowało dużo energii i zdrowia, ale opłaciło się. Przez kolejne 10 lat zbierałam plony. I choć też ciężko pracowałam, to już bez tak ogromnej presji i z pełną świadomością tego, kim jestem. Zapuściłam korzenie, zbudowałam swój bezpieczny świat, w którym było mi dobrze. Los napisał mi taki a nie inny scenariusz, a ja go przyjęłam. Nie męczą mnie żadne demony. Przepracowałam je.
Weronika Marczuk przyznała także, że w jej życiu obecny jest nowy mężczyzna. Nauczona błędami przeszłości, nie zamierza jednak wystawiać swojego związku na widok publiczny:
Tak. Jestem zakochana i szczęśliwa, ale nie powiem nic więcej. Dziś już wiem, że muszę strzec swoje życie prywatne dla mojego i naszego dobra.