Informację o współpracy Michała Figurskiego z agencją Hill & Knowlton podał dziennikarz "Gazety Wyborczej", który we wstępie do wywiadu z kolegą po fachu napisał: Doradca wizerunkowy drogiej jak limuzyna agencji public relations Hill & Knowlton spytał, czy napiszemy o Michale Figurskim.

Reklama

W trakcie samego wywiadu, Michał Figurski przyznał, że nazwisko jest czymś, na co pracował przez lata i teraz jest w stanie zrobić wiele, by je odzyskać:

Chcę wrócić do swojego nazwiska, a jeśli ono daje kasę, nie odmówię, bo to samo robi sportowiec, artysta, każdy fachowiec pracujący na swoją markę - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Kiedy autor wywiadu ponowie nawiązał do tematu wizerunkowych porad słowami: Po urlopie pytasz kolegę z PR, co dalej, Figurski odpowiedział: A on pyta, czy chcę się oczyścić i wrócić. Chcę, bo nic innego nie potrafię. On pomaga mi wybrać miejsca, w których powinienem się pokazać. Pytam, czy mam wziąć córkę pod pachę i wzorem skruszonych amerykańskich polityków kajać się, ale on mówi, że mam sobie darować, jeśli nie robiłem tego wcześniej. Sam zamawiam monitoring mediów, czytam i widzę, że bez względu na to, co powiem, interpretują to na moją niekorzyść. Mam też wrażenie, że o Kubie łagodniej piszą - opisuje.

W trakcie wywiadu Figurski zaznaczył jednak, że nie jest klientem agencji Hill & Knowlton, a porady, z jakich korzysta są jedynie formą "życzliwej przysługi".

Jak sądzicie, czy Michałowi Figurskiemu uda się odbudować swój nadszarpnięty, medialny wizerunek?