Marcelina Zawadzka pojawiła się na konferencji Polsat Sopot HitFestiwal dzień po powrocie z podróży do Stanów Zjednoczonych. Wybrała się tam wraz ze swoim ukochanym Maxem Gloecknerem.
Stany Zjednoczone uwielbiam, kocham pustynie, otwartą przestrzeń, kaktusy. Tak jestem fanką kaktusów. Mam coś takiego, że Arizona, Nevada to miejsca, w którym bym mogła żyć. Od wielu lat tam jeżdżę. Konkurs Miss Universe, w którym brałam udział też odbywał się w Las Vegas. To są moje miejsca - wyznała w rozmowie z dziennik.pl Marcelina.
Marcelina Zawadzka o ślubie w Las Vegas: Człowiek ma przynajmniej z głowy niektóre tematy
Zapytana, czy w Las Vegas nie miała ochoty wziąć szybkiego ślubu z ukochanym, odpowiedziała, że takie miejsca zawsze kuszą.
Człowiek ma przynajmniej z głowy niektóre tematy, ale może fajnie się tymi tematami pocieszyć? Może kiedyś… - odpowiedziała tajemniczo Marcelina.
Na pytanie o pierścionek odpowiedziała równie intrygująco. Nie ukrywała, że to właśnie tam wydarzyło się coś ważnego. - Na pewno to był piękny, wyjątkowy czas. Biżuteria jest dla mnie sentymentalna. Oko się błyszczy, bo jestem szczęśliwa - wyznała.
Zawadzka przyznaje, że jakiś czas temu samej sobie wytłumaczyła, że nic w życiu nie musi robić z przymusu.
Absolutnie dużo rzeczy musiałam, ale to były moje bariery. Chciałam udowodnić sobie, myśląc, że udowadniam innym, że jestem wystarczająco dobra, by mnie kochać - mówi.
Czego Marcelina przez wiele lat się bała? Jakie kompleksy musiała wyrzucić ze swojej głowy? Zobaczcie nasze WIDEO.