Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl likwidatorami zostaną ci, których powołano wcześniej na stanowiska prezesów. I tak likwidatorem TVP zostanie Tomasz Sygut; PAP – Marek Błoński, a Polskiego Radia – Paweł Majcher.

Trzech prezesów w TVP?

Reklama

Posłowie PiS po pierwszych decyzjach nowego rządu ws. mediów publicznych najpierw okupowali główną siedzibę TVP przy Woronicza 17, potem przenieśli się do siedziby TVP Info na placu Powstańców Warszawy. Zajęli też budynek Polskiej Agencji Prasowej.

Reklama

Powołanie Tomasza Syguta na prezesa TVP wywołało jeszcze jedną odpowiedź PiS. Ustępującą rada nadzorcza TVP "obsadziła" na tym stanowisku najpierw Macieja Łopińskiego, a kilka dni potem okazało się, że Rada Mediów Narodowych prezesem stacji uczyniła Michała Adamczyka, byłego dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za rządów PiS.

Co oznacza likwidacja?

- W związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania– ogłosił minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. -Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela – dodał.

Co te zmiany oznaczają? - Bardzo upraszczając: poza zmianą nazwy i tym, że zamiast zarządu pojawia się likwidator, tak naprawdę ze spółką nic się nie dzieje, może dalej funkcjonować, nadawać, pełnić swoją misję. Nie ma przepisu, który formułuje maksymalny czas trwania spółki w likwidacji. Niektóre robią to latami, bo są stronami długiego postępowania sądowego. W obecnej sytuacji wyobrażam sobie, że ten proces może być wieloletni - aż zmieni się prawo i wtedy ten proces zostanie odwrócony – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl radca prawny Szymon Chmielewski.

TVP Info ma wrócić w piątek wieczorem?

Nowy szef TVP Info Paweł Moskalewicz zaprosił do centrali firmy dziennikarzy informacyjnych nadawcy publicznego. Usłyszeli, że trwają prace nad wznowieniem nadawania. Może to nastąpić w piątek wieczorem. Z informacji Wirtualnemedia.pl wynika, że wbrew pierwotnym spekulacjom na razie nie dojdzie do zmiany nazwy kanału informacyjnego.

W spotkaniu wzięli udział także m.in. nowy dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Grzegorz Sajór i jego zastępca Jan Ciszecki. Onet poinformował, że w tym samym czasie spotkanie zorganizowało byłe kierownictwo TAI. Frekwencja na Woronicza była jednak większa. Jak wynika z informacji, do których dotarł dziennik.pl obecnych było około 150 osób z dawnej ekipy TVP Info. - Wszyscy zadeklarowali, że chcą współpracować z nowym szefostwem. Wśród tych, którzy się tam pojawili znalazł się Jarosław Kulczycki oraz Zbigniew Łuczyński - mówi osoba, która obecna była na spotkaniu.

W nowej TVP Kulczycki ma być szefem "Panoramy" a Łuczyński prowadzącym "Wiadomości". - Rzeczywiście padła deklaracja, że być może już w piątek wieczorem TVP Info zacznie znowu nadawać. Nazwa na razie ma być ta sama, a studio, w którym ma pracować ekipa znajdować się na Woronicza, tam gdzie pracowała do tej pory ekipa TVP World. Wynika to z tego, że siedziba przy placu Powstańców, gdzie znajdowały się redakcje, jest okupowana przez poprzednią ekipę - wyjaśnia nasz informator.

Reklama

Niektórzy uważają, że powrót TVP Info związany jest z "Sylwestrem Marzeń" w Zakopanem. - Ta impreza zawsze była promowana na tej antenie, podobnie jak na antenach TVP1, TVP2. Na razie nikt nie wydał komunikatu, że imprezy w Zakopanem nie będzie, prowadzący powoli się do swojej pracy przygotowują - mówi informator dziennik.pl.

Powoli do pracy wracają też dziennikarze wielu ośrodków regionalnych TVP3. Część z nich poinformowano, że zostali "zwolnieni z obowiązku świadczenia pracy do czasu powrotu serwisów informacyjnych".

Taką informację w formie mailowej otrzymali też pracownicy "Wiadomości", "Panoramy" oraz niektóre osoby pracujące m.in. dla portalu tvp.info. - Są przekonani, że to preludium do całkowitego zwolnienia. Taki pierwszy krok, do tego, by usłyszeć: "Dziękujemy, to koniec naszej współpracy" Może tak być - zastanawia się głośno osoba pracująca w jednym z programów informacyjnych TVP.

W Polskim Radiu mają się nie martwić

Nowy zarząd Polskiego Radia z kolei zapewnił pracowników, że postawienie spółki w stan likwidacji nie powoduje zmian w jej codziennej działalności. W Polskim Radiu 24 pojawią się dziennikarze Informacyjnej Agencji Radiowej oraz audycje o klimacie, nowych technologiach i sporcie. - Chcemy także przeprowadzić w całym radiu audyt – poinformowano.

Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl powołani w zeszłym tygodniu do zarządu Polskiego Radia prezes Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński w komunikacie do pracowników spółki podkreślili, że decyzja ministra kultury "z punktu widzenia radiowej codzienności nic nie zmienia".

- Pracujemy normalnie i dotyczy to wszystkich działów, zarówno dziennikarzy jak i pracowników biurowych czy działu techniki. Będą wypłacane wynagrodzenia, udzielane urlopy - zapewnili. Ich zdaniem ruch Bartłomieja Sienkiewicza to „jako próba jak najszybszego zabezpieczenia interesów spółki i jej pracowników, a naszym głównym zadaniem pozostaje powrót do Polskiego Radia najwyższych standardów dziennikarskiej pracy".

Co z wypłatą pensji i umowami w TVP?

Wiele osób, które anonimowo komentują sytuację w TVP i Polskim Radiu uważa, że zrobił się bałagan, który nie wpływa dobrze ani na atmosferę, ani potencjalną pracę. - Ludzie żyją w stresie. Nikt nic nie wie, co ma robić, jak robić. Siedzą i czekają. Wielu z nich chciałoby wiedzieć wcześniej, że już nie pracuje, bo rachunki i kredyty same się nie zapłacą, więc chcieliby ewentualnie powoli rozglądać się za nowym zajęciem - mówi pracownik TVP. Dodaje, że wiele osób, które maila o zwolnieniu z obowiązków świadczenia pracy nie otrzymały, zastanawia się, czy i kiedy otrzymają pensje za grudzień oraz nowe umowy, wedle których wypłacane są wynagrodzenia za wykonaną pracę. - Niektórym kończy się dostęp do poczty mailowej, a to podstawa do wykonywania dalszych obowiązków, logowania się do systemów. Te osoby też nie wiedzą, czy będą mieć je przedłużone, kto podpisze wnioski, skoro dyrektorzy i kierownicy również zostali zawieszeni. Chcieliby i mają prawo do tego, by to wiedzieć. Nowe szefostwo mogłoby wysłać maila z konkretnymi informacjami w tej sprawie - dodaje nasz informator.