Aktorka Jane Fonda nazwała Leara "człowiekiem, który zmienił twarz i duszę amerykańskiej komedii". "Straciliśmy prawdziwego giganta. Człowieka o wielkim poczuciu humoru i godności" - napisał w pożegnaniu Billy Crystal.
Norman Lear nigdy nie zgadzał się z określeniem, że jego seriale na zawsze zmieniły telewizje. Mówił, że jest to dla niego głupie, by mały serial z 30-minutowymi odcinkami mógł coś takiego osiągnąć. Twierdził, że robi seriale, żeby rozbawić ludzi.
Lear i seriale, których nie robił nikt przed nim
Serial "All in the Family" opowiadał o perypetiach pewnego bardzo konserwatywnego nowojorczyka Archiego Burkera. Emisję zaczęto w 1971 r. W produkcji pojawiły się tematy, które do tej pory w telewizyjnych komediach w USA się nie pojawiały, m.in. rasizm, homoseksualizm, prawa kobiet, gwałt, poronienie, rak piersi, wojna w Wietnamie, menopauza oraz impotencja.
Serial "All in the Family" dostał 4 statuetki Emmy oraz nagrodę Peabody wręczaną za wybitne dokonania w przemyśle radiowo-telewizyjnym.
Kolejny sitcom który wyprodukował Lear to "Sanford and Son", opowiadający o mieszkającej w Los Angeles czarnoskórej rodzinie. W latach 70. obydwie produkcje Leara były najpopularniejszymi serialami w Stanach Zjednoczonych.
Lear w swoich serialach poruszał także inne tematy, które wcześniej były uznawane za niszowe. To np. "One Day at a Time" (1975-84), którego bohaterką była samotna matka czy "Diff'rent Strokes" (1978-86) o problemach dwójki czarnoskórych dzieci, które zostały adoptowane przez bogatego białego biznesmena.
Lear, kino i nagrody
Lear pisał także scenariusze filmów kinowych. Były to m.in. "Przyjdź i zadmij w róg" (1963), "Złodziej na kolacji" (1973), "Smażone zielone pomidory" (1991), "Stań przy mnie" (1986) czy "Narzeczona dla księcia" (1987).
Norman Lear miał na koncie wiele wyróżnień. Otrzymał m.in. nagrodę Gildii Producentów Filmowych za całokształt twórczości oraz przyznawany przez Kongres Stanów Zjednoczonych Narodowy Medal Sztuk. W 2017 roku zapowiedział bojkot ceremonii wręczenia Kennedy Center Honors w proteście przeciw Donaldowi Trumpowi. Ówczesny prezydent USA ostatecznie odwołał swój udział w imprezie, Lear pozostał jednak nieugięty: "Cieszę się, że nie poszedłem do Białego Domu".