W środę na warszawskich Powązkach odbył się pogrzeb Macieja Damięckiego. Aktor zmarł w wieku 79 lat. Pożegnała go rodzina oraz przyjaciele. Nie zabrakło też Mateusza i Matyldy Damięckich, czyli syna i córki zmarłego artysty.
To właśnie Matylda wygłosiła podczas mszy pogrzebowej wzruszające przemówienie.
"Jesteś największym przypałowcem, jakiego w życiu spotkałam. Można powiedzieć inaczej "anegdoto generatorem". Zostawiłeś nam tak wiele pięknych historii i tak wspaniałych anegdot, w których grałeś "główniaka". Anegdot, których tak naprawdę nie trzeba było upiększać ani ubarwiać, ponieważ były najśmieszniejsze i były najpiękniejsze" - mówiła w kościele św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach.
Wspomniała również o nietypowym hobby ojca.
"Nie bez przyczyny nasi najbliżsi przyjaciele nazywali ciebie już za życia człowiekiem legendą. Jesteś największym fanem crocsów, który chodził po tej planecie. Miałeś tę wersję domową, wakacyjną, na wiosenne i jesienne deszcze i te najohydniejsze zimowe z takim podszyciem ciepłym. Jakiś miesiąc temu kupiłam sobie crocsy na obcasie i nie zdążyłam się pochwalić, więc obiecuję ci, że z dumą będę w nich chodzić w wakacje, jak tylko się zrobi ciepłej…" - mówiła.
Wzruszający gest Matyldy Damięckiej nad grobem ojca
Wcześniej na swoim Instagramie zamieściła rysunki upamiętniające jej zmarłego ojca.
Gdy urna z prochami była składana w grobie, Matylda wyjęła z kurtki kartkę i położyła ją na grobie. Być może znalazł się na niej jeden z rysunków, które udostępnia w mediach społecznościowych lub liścik, skierowany ze słowami skierowanymi tylko i wyłącznie do taty.
W ostatniej drodze oprócz rodziny towarzyszyli aktorowi przyjaciele m.in. Jacek Kawalec, Jerzy Bończak, Magdalena Lamparska, czy Anita Sokołowska.