- Jak Józef Nalberczak został aktorem?
- Witold Sadowy o Józefie Nalberczaku: Był pierwszym aktorem, który miał w naszym teatrze własny samochód
- Nieszczęśliwa miłość Józefa Nalberczaka
- Józef Nalberczak o swoim stanie zdrowia: Było już nawet ze mną bardzo źle
- Janusz Zaorski o śmierci Józefa Nalberczaka: Postanowił zrobić to z przytupem
Józefa Nalberczaka kojarzy każdy, kto choć raz oglądał filmy Stanisława Barei. W komedii "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" grał chłoporobotnika na dworcu. To właśnie on wypowiada uznawaną za jedną z kultowych kwestii: "Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję za piętnaście trzecia. Latem to już widno. (...) Golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę".
Można go było zobaczyć również w roli kierowcy taksówki w filmie "Brunet wieczorową porą" czy serialach "Czterej pancerni i pies", "Droga", "07 zgłoś się", "Daleko od szosy". Choć bohaterowie, w których się wcielał, byli postaciami drugoplanowymi, a wręcz epizodycznymi, nie dało się ich nie zauważyć.
Jak Józef Nalberczak został aktorem?
Nalberczak urodził się w 1926 roku i od urodzenia był warszawiakiem. Zanim wybuchła wojna, m.in. z Tadeuszem Janczarem grywał w kółku dramatycznym w Rembertowie. Podczas okupacji zajmował się pracą fizyczną i pobierał nauki na tajnych kompletach w gimnazjum w Warszawie. Kiedy w 1944 roku wstąpił do AK "Dęby", przyjął pseudonim "Sęp". Wtedy też zgłosił się do 2. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego jako ochotnik. Przy tej jednostce powstał teatr i Nalberczak zaczął w nim występować.
Jako żołnierz przeszedł szlak bojowy do Berlina. Został zdemobilizowany w 1946 roku. Pasji aktorstwa jednak nie porzucił. Został słuchaczem Miejskiej Szkoły Dramatycznej w Warszawie.
- Wysoki, mocno zbudowany, o wypukłych kościach policzkowych i charakterystycznym profilu, mówił o sobie: "Los mnie przeznaczył do grania roli Kościuszki". Ale przywódcy insurekcji nigdy nie zagrał - wspominał jeden z kolegów ze szkolnej ławy.
Józef Nalberczak zdecydował się na studia w łódzkiej filmówce. Po skończeniu nauki szybko zaczął otrzymywać role zarówno teatralne, jak i filmowe. Debiutował w słynnej komedii "Skarb". Po latach żartował, że rola była tak mała, że gdy sam obejrzał film, nie zauważył, w którym momencie występuje. Grywał w teatrach takich jak Rozmaitości, Klasyczny, Młodej Warszawy, Współczesnym czy Narodowym.
Słynna kwestia z filmu "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" nie jest jedyną, jaką uznaje się za kultową i wypowiedzianą właśnie przez aktora. W "Brunecie wieczorową porą" grając taksówkarza wylansował powiedzonko: "Idę na taras, wracam zaraz", z kolei w serialu "Droga": "Kawa marago, figo fago, kobieta nago".
Witold Sadowy o Józefie Nalberczaku: Był pierwszym aktorem, który miał w naszym teatrze własny samochód
W rozmowie z tygodnikiem "Rewia" syn aktora mówił, że dla ojca praca była najważniejsza.
- Był aktorem spełnionym - stwierdził. Z kolei Witold Sadowy w książce "Teatr. Za kulisami i na scenie" napisał, że Nalberczak był aktorem przyjmującym wszystkie angaże. Dwoił się i troił, by nawet z najmniejszego epizodu zrobić majstersztyk.
- Był pierwszym aktorem, który miał w naszym teatrze własny samochód. Był gotów chodzić w podartych portkach, byle tylko kupić upragnione auto. Walczył, by grać cokolwiek we wszystkim, by na to auto zarobić. Niemal nie wychodził z teatru - pisał Sadowy.
O ile w pracy szło mu nie najgorzej, o tyle w życiu prywatnym Nalberczaka nie brakowało zawirowań. Aktor słynął ze swojej słabości do kobiet. Choć w 1948 roku wziął ślub z Aldoną Cacko, po siedmiu latach ten związek rozpadł się. - Ojciec miał dwie żony, parę legalnych konkubin, a przygodnych miłostek nie dałoby się chyba zliczyć - mówił syn aktora.
Nieszczęśliwa miłość Józefa Nalberczaka
W latach. 70 aktor związał się z niejaką Hanną Balińską. To dla niej porzucił rodzinę, załatwił jej też kilka ról.
"Na kolana rzuca przede wszystkim fantastyczna uroda, nieprzeciętny wdzięk i oszałamiający seksapil prześlicznej Hanny Balińskiej. Bez wątpienia prezentuje urodę numer jeden scen warszawskich, a nawet... polskich!" - pisał Andrzej Nałęcz Jawecki.
Z Nalberczakiem aktorka grała w Teatrze Polskim. Wspólnie wystąpili też w "Brunecie wieczorową porą". Balińska wcielała się tam w ekspedientkę Zochę.
Kochać umiał mocno, lecz niestety krótko - mówił Jacek Nalberczak.
Tym razem to on został porzucony. Balińska odeszła do innego mężczyzny, a Nalberczak po tym rozstaniu załamał się całkowicie.
"Gdy został przez nią porzucony w bardzo okrutny sposób, na który nie zasłużył, stał się cieniem siebie" - opowiadała Anna Nehrebecka w książce "Jak u Barei, czyli kto to powiedział" Rafała Dajbora.
Józef Nalberczak o swoim stanie zdrowia: Było już nawet ze mną bardzo źle
Nalberczak, który był dotychczas duszą towarzystwa i wesołym imprezowiczem, zaczął zapijać swoje smutki. Do tego doszły choroby, m.in. zator płuc. W 1990 roku Nalberczak wycofał się z życia publicznego i przestał występować. Przeszedł udar, miał kłopoty z mową i chodzeniem.
- Miałem zator płuc. Było już nawet ze mną bardzo źle. Ręce mi siniały... Ale całe życie walczyłem i tę chorobę też zwalczę - powiedział w ostatnim wywiadzie w swoim życiu z Bogdanem Kuncewiczem, autorem książki "Gwiazdy obnażone".
Według opowieści jego znajomych aktor wiedząc, że z jego stanem zdrowia jest coraz gorzej, że umiera, postanowił zapić się na śmierć. Został znaleziony martwy w grudniu 1992 roku w domu w Rembertowie przez partnerkę, która opiekowała się nim pod koniec życia i była lekarką.
Janusz Zaorski o śmierci Józefa Nalberczaka: Postanowił zrobić to z przytupem
- Nie chcę wyrokować, bo nie wiem, to tylko moje domniemanie, ale moim zdaniem Ziutek popełnił samobójstwo. A ponieważ był całe życie facetem twardym, a do tego zabawowym biesiadnikiem - postanowił zrobić to z przytupem, w taki sposób, by jeszcze ten ostatni raz po prostu napić się wódeczki i w ten sposób pożegnać się ze światem i życiem - mówił Janusz Zaorski, reżyser.
Tym domysłom zaprzecza syn Nalberczaka. Jego zdaniem ojciec zmarł na raka i kilka innych chorób współistniejących. Sekcja zwłok wykazała, że przed śmiercią aktor wypił około litra wódki. To właśnie było zdaniem lekarzy przyczyną zgonu. W chwili śmierci miał 66 lat. Pochowano go na warszawskich Powązkach. Jedna z kolonii warszawskiego Żoliborza Artystycznego nosi jego imię. Znajduje się tam mural ze słynnym cytatem z filmu "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz".