Grzegorz Ciechowski zmarł nagle w wieku 44 lat w 2001 roku po operacji tętniaka serca.
Zanim związał się ze swoją drugą partnerką Anną, był mężem Małgorzaty Potockiej. Owocem tej miłości jest córka Weronika, dla której piosenkarz i kompozytor napisał jedną ze swoich piosenek.
Po śmierci piosenkarza okazało się, że Weronika nie została uwzględniona w testamencie. Niedawno podjęła decyzję, że będzie o spadek po ojcu walczyć w sądzie.
Pierwsza rozprawa odbyła się dawno, chwilę po tym, jak skończyłam 18 lat. Po śmierci mojego ojca moja mama Małgorzata Potocka wniosła sprawę o tzw. zachowek, ale długo ją odraczano. Zakładam, że dlatego, że Anna Skrobiszewska, czyli ostatnia żona mojego ojca, wolała się sądzić ze mną i czekała, aż będę pełnoletnia. Sądzę, że wiedziała, że ze mną pójdzie dużo łatwiej, ale też nie chciała pod żadnym pozorem, żeby to moja mama otrzymała te pieniądze- mówi Weronika w rozmowie z "Wprost".
Co wdowa po Ciechowskim zaproponowała jego córce - Weronice?
Kobieta mówi, że z ostatnią żoną ojca łączyła ją dobra relacja.
Kiedy dotarło do mnie, że będę musiała sądzić się z Anną, było to dla mnie naprawdę trudne. Byłyśmy w relacjach matka-córka, więc było to dla mnie coś niewyobrażalnego. Myślałam tylko o tym, żeby podpisać ugodę i móc wyjść z sądu, dlatego - mówi.
Kiedy Anna zapytała mnie, czy zamiast 50 tysięcy może wypłacić mi 40 tysięcy w ratach, to bez wahania się zgodziłam. Musiałam podpisać ugodę, ale jako 18-letniej dziewczynie nie przyszło mi do głowy, że tym samym rezygnuję ze wszystkich praw do dziedzictwa mojego taty - dodała.
Dlaczego Anna Skrobiszewska zerwała kontakty z Weroniką Ciechowską?
Sytuacja zmieniła się, gdy jej matka, czyli Małgorzata Potocka wydała książkę "Obywatel i Małgorzata". Anna Skrobiszewska była niezadowolona z kilku znajdujących się w niej fragmentów.
Konsekwencją tej książki było zerwanie ze mną kontaktów, a co najgorsze - odcięcie mnie od mojego rodzeństwa, z którym zawsze miałam świetne relacje - powiedziała Weronika. Choć walczyła o naprawienie relacji, nie udało się.
Muzyk, jak wynika z relacji świadków, chciał zabezpieczyć swoją rodzinę.
Warto też wspomnieć, że są świadkowie, dla których było oczywiste, że mimo że ojciec w testamencie napisanym kilka godzin przed operacją jedyną spadkobierczynią mianuje Annę, to jestem brana pod uwagę. Wówczas było to oczywiste, bo miałyśmy doskonałe stosunki. Poza tym nikt z nas nie brał pod uwagę, że ojcu może się coś stać - mówi Weronika.
Jak mówi córka Ciechowskiego, choć majątek został przepisany na Skrobiszewską, to ona miała zadbać o pieniądze dla niej.
Wszyscy świadkowie ufali Annie Skrobiszewskiej i byli przekonani, że jeśli operacja się nie uda, to Anna zadba o mnie i nie zapomni, i nie postąpi tak, jak postąpiła. W końcu znała mnie od dziecka i traktowała jak swoją córkę - mówi Weronika.
Dlatego wiem, że zarówno mój ojciec, jak i wszyscy świadkowie mieli do niej pełne zaufanie. Ale, jak widać, to idealny przykład tego, że w zależności od życiowych sytuacji wszystko się może zmienić i trzeba się zabezpieczyć. Niestety mój tata tego nie zrobił, nie przewidział takiej sytuacji. Nikt jej nie przewidział - dodała.