Małgorzata Tomaszewska od kilku lat jest jedną z gwiazd TVP i prowadzącą program "Pytanie na śniadanie".
W rozmowie z Plejadą prezenterka opowiedziała o swojej największej wpadce podczas prowadzenia programu na żywo.
Wpadek nie ma ten, co nic nie robi i to jest jasne. Dobrze, jeśli to są wpadki typu "ojej poszłam do kuchni zamiast na czerwony dywan" albo coś tu było źle napisane w scenariuszu, a nie takie dotyczące wiedzy o świecie, gdzie mamy rozmowę i ewidentnie wychodzi jakieś nieprzygotowanie. Całe szczęście takich wpadek na swoim koncie nie pamiętam. (...) Generalnie mam taką zasadę - nie wiesz, to się nie odzywaj i jestem tej zasadzie wierna - powiedziała.
Wyznała, że za jej największą wpadką stał wydawca programu.
Widzowie nie zauważyli tego, że to była wpadka. Mianowicie w scenariuszu kompletnie nie mieliśmy nazwiska gościa. Siedzi pani i ja znam tę panią, kojarzę tą panią, ale nie wiem, jak się nazywa. Jest tak, że jest stały gość, ale nie pamiętasz dokładnie imienia i nazwiska. Wiedziałam, że jest to nauczycielka, wiedziałam nawet, że jest z warszawskiej szkoły. Była taka niezręczna sytuacja i oddaliśmy głos do drugiego gościa na łączeniu skype i słyszę w słuchawce: "no nie ładnie nie przedstawiliście pani siedzącej na kanapie" - opowiedziała w rozmowie z "Plejadą".
Wiem, że nie byłam na antenie i do kamery pokazywałam znak, żeby wydawca się zorientował, że coś się dzieje. I nagle mówi: "nie macie nazwiska". I wtedy dopiero nam powiedział na ucho. To jest coś, co dokładnie pamiętam. Przed chwilą miałam taką wpadkę, że myślałam, że nie jestem na żywo, a byliśmy na żywo i ziewnęłam na antenie - dodała.