Fani Lenki Klimentovej jakiś czas temu zapytali ją o jej dzieciństwo. Tancerka ujawniła, że była adoptowana i nigdy nie poznała biologicznych rodziców.

Wyznała wówczas, że jest szczęśliwa w swojej rodzinie - "kocha swoich rodziców, którzy dali jej cudowne życie i wychowali na dobrego człowieka".

Reklama

Teraz nieco więcej na ten temat powiedziała w rozmowie z serwisem "Co za Tydzień". Powiedziała, że rodzice od najmłodszych lata przygotowywali ją do tego, by któregoś dnia wyjawić, że jest adoptowana.

Moi rodzice od najmłodszych lat mnie na to przygotowywali. Konsultowali się z psychologiem na temat tego, kiedy i jak powiedzieć mi prawdę o moim pochodzeniu. Stworzyli bajkę, którą opowiadali mi przed snem - mówiła.

Reklama

Powiedziała też, że to adopcyjny tata zwrócił na nią uwagę i zakochał się w niej, gdy tylko się do niego uśmiechnęła.

Lenka została również zapytana o to, czy chciała kiedyś odnaleźć biologicznych rodziców. Okazuje się, że adopcyjna mama mówiła jej, że jeśli tylko poprosi - będzie mogła ich odnaleźć. Tancerka nie chciała jednak tego zrobić. Dowiedziała się tylko, że mama była Czeszką, a tata Kubańczykiem.

Reklama

Nigdy w życiu nie przyszło mi to do głowy. Bo jestem bardzo szczęśliwa w mojej rodzinie. Nie chciałam też sprawiać przykrości mamie, choć ona temu zaprzecza, to ja wiem, że by to ją zabolało. Przecież oni tak naprawdę dali mi życie. Jednak muszę przyznać, że od zawsze ciekawiły mnie moje kubańskie korzenie. Szczególnie gdy zaczęłam tańczyć. Słyszałam, że mam to we krwi. Zawsze chciałam pojechać na Kubę, bo czuję w sobie te korzenie. Pojechałam tam w podróż poślubną z mężem - powiedziała.

Dodała, że nie ma żalu do swoich biologicznych rodziców i często zapomina o tym, że była adoptowana.

Cała rodzina przyjęła mnie do siebie. Nie tylko moi rodzice, ale również babcie, ciocie, wujkowie, kuzynki. Zapominam, że jestem adoptowana, bo nigdy nie dali mi tego odczuć. Każdemu, kto czeka na adopcję, życzę, żeby otrzymał taką rodzinę, bo to jest dar nie do opisania - powiedziała.