Monika Mrozowska w rozmowie z Plejadą wyznała, że kiedy była nastolatką nie chciała mieć dzieci. Chęć bycia mamą przyszła z czasem.

Reklama

Po kilku latach zamarzyło mi się jednak, żeby mieć jeszcze jedno dziecko. A później to już nie do końca wszystko planowałam. Natomiast wychodzę z założenia, że warto z otwartym sercem przyjmować to, co przynosi los - mówi w rozmowie z Plejadą.

Ogromnie cieszę się, że moje życie ułożyło się tak, że mam czwórkę dzieci – dwie córki i dwóch synów. Nawet w najśmielszych snach bym sobie tego nie wymarzyła. Uważam, że to duży prezent, który dostałam od losu - dodała.

Mrozowska twierdzi, że "bycie dobrą mamą, to stawianie siebie na pierwszym miejscu".

To, że przy podejmowaniu wszelkich, nawet najdrobniejszych decyzji dotyczących pracy, czasu wolnego czy wakacji, najpierw myślę o sobie. W pierwszej kolejności zastanawiam się, co będzie dla mnie najlepsze, najwygodniejsze i najłatwiejsze do zrobienia. Bo jeżeli mi nie starczy siły i energii, to będę sfrustrowana, że nie udało mi się zrealizować tego, co zaplanowałam. A dzieci będą na mnie złe, że nie wywiązałam się z tego, co im obiecałam. W konsekwencji – stracę na tym i ja, i one - uważa.

Reklama

Aktorka wyznała, że często obrywa jej się za to, że jest samodzielną matką, ale i za to, że ma dzieci z kilkoma mężczyznami.

"W moim przypadku to się nie udało"

Reklama

Wiele osób nie potrafi zrozumieć, jak to możliwe, że rozstałam się z ojcami moich dzieci, a jednak stosunkowo pozytywnie się o nich wypowiadam. Ludziom nie mieści się w głowie, że można podjąć decyzję o zakończeniu relacji, a jednocześnie nie obrzucać się wzajemnie błotem i mówić, że byli partnerzy dobrze wywiązują się z rodzicielskich obowiązków - mówi.

Mam świadomość, że osobom, które żyją w klasycznych związkach, może być trudno to zrozumieć, ale jeśli mam wybierać pomiędzy szczęśliwym związkiem a szczęściem dzieci, zawsze wybiorę to drugie. Wielu pewnie uważa, że to powinno iść ze sobą w parze. W moim przypadku to się nie udało. Mam jednak poczucie, że mimo że wychowujemy nasze dzieci w kilku domach, to robimy to przynajmniej dobrze. Wszystkim nam zależy na tym, żeby jak najmniej poturbowane weszły w dorosłość - wyjaśnia.