O nieprzyjemnym zdarzeniu Magda Mołek opowiedziała w konferencji prasowej dot. kampanii "Stand Up! Sprzeciw się molestowaniu w miejscach publicznych".

Reklama

Odpowiadając na pytanie Grażyny Torbickiej przytoczyła historię, która pokazuje, ile mężczyźni mają jeszcze do przepracowania w kwestii podejścia do kobiet.

Wracałyśmy do domu po szkole legnickim deptakiem. (...) Można było wtedy spożywać alkohol w miejscu publicznym, wielu panów siedziało na murkach. Przechodząc obok takiej grupy, usłyszałyśmy jakiś tekst rzucony w naszym kierunku. (...) Nie pamiętam, co powiedział do nas ten pan, ale ja się obroniłam i odpowiedziałam - opowiadała.

Mężczyzna z murku zaczepił ją i uderzył.

Wymierzył mi siarczysty policzek. (...) Kiedy mu odpowiedziałam, usłyszał godne politowania teksty od swoich współtowarzyszy. Oni go wyśmiali, że taka smarkula mu odpyskowała. (...) Ukarał mnie za to, że miałam odwagę stanąć w swojej obronie. To był środek dnia, mnóstwo osób było w tym miejscu. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Zostajesz wtedy z tym sama, znacie to? - powiedziała.

Ja bym bardzo nie chciała, żeby którakolwiek z was, w jakiejkolwiek sytuacji słyszała tego typu teksty, była poniżana, odzierana z godności, ze sprawczości i przekonania, że możemy żyć na tym świecie spokojne - dodała.

Niech wreszcie wszyscy zaczną mówić o tym, że ktoś, kto molestuje i ktoś, kto gwałci, jest winny całej sytuacji. Nie dam sobie więcej wmawiać, że to jest moja wina kobiety, albo nasza wina kobiet - stwierdziła.