Natalia Kukulska kilka miesięcy temu w rozmowie z Żurnalista wyznała, że przestała być aktywną osobą wierzącą.

Jej wyznanie spotkało się z ogromną lawiną hejtu.

W rozmowie z kobieta.wp.pl Kukulska zauważyła, że Polacy mają tendencję do ferowania wyroków i rozliczania innych. Natalia zaczyna od skorygowania wizerunku, jaki stworzyły jej media w ostatnich latach.

Reklama

Czuję, że nie mam wpływu na ten medialny wizerunek. Czasem jak wchodzę na stację benzynową, widzę, że moja twarz zdobi okładki różnych kolorowych pism. I jakbym miała na tej podstawie stworzyć swój obraz, to byłabym lekko nawiedzona, świętobliwa do przesady, żyjąca tylko przeszłością, mająca metafizyczny kontakt z mamą, ciągle wspominająca, cierpiąca, wzruszająca się. To pasuje do historii, które tworzą. Ja mam trochę inną naturę - mówi.

Reklama

To nie oznacza, że duchowość nie jest dla mnie ważna. Wręcz przeciwnie. Ale teraz na tapet wzięto moją wypowiedź o chodzeniu do kościoła i wylała się lawina komentarzy zagorzałych moralizatorów. Rozliczanie kogoś z jego poglądów, oczekiwania wobec tego, jak ktoś będzie wyznawał swoją wiarę, są po prostu czymś absurdalnym. Nie wspomnę o jadzie, który w imię wiary szanowni wierni wylewają - wyjaśnia.

Reklama

Wydaje mi się, że my w Polsce lubimy wywyższać się swoją moralnością: "A ty to tak powinieneś się modlić", "a ty to tak powinieneś wierzyć", "a tak powinnaś się buntować"… Ja tego nie rozumiem. Jeśli ktoś ma sposób na swoje życie, swoje poglądy, to niech je stosuje. To jest straszne, jakie bywa nasze społeczeństwo. Jak to powiedział kiedyś Stanisław Lem: "Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - stwierdza.

Na pewno te komentarze "gorliwych" katolików nie przyciągają nikogo do Kościoła. Przecież to właśnie wspólnota - dodała.