Marcelina Zawadzka w wyniku afery musiała odejść z Telewizji Polskiej. Jako jedyna nie usłyszała zarzutu działalności w zorganizowanej grupie przestępczej.

W "karuzeli" brało udział kilkadziesiąt firm z Polski, Niemiec, Litwy, Czech i Ukrainy. Członkowie grupy mieli wytwarzać i przesyłać drogą elektroniczną fikcyjne faktury VAT, żeby tworzyć historię komunikacji elektronicznej między podmiotami gospodarczymi zaangażowanymi w nielegalny proceder.

Reklama

Oprócz pani Marceliny Z. jest jeszcze 18 oskarżonych narodowości polskiej, litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej. Akt oskarżenia obejmuje 102 zarzuty. Globalnie, w całej sprawie uszczuplony podatek to wartość ponad 40 mln zł, a miejsca popełnienia tych przestępstw, to Polska, Czechy i Litwa. Karuzela vatowska obejmowała kawę, napój energetyczny i złotą biżuterię – mówiła w rozmowie z Plejadą rzeczniczka Sądu Okręgowego w Kaliszu.

Zawadzka usłyszała zarzuty oszustwa skarbowego, fałszerstwa faktur i prania brudnych pieniędzy. Przyznała się do dwóch pierwszych zarzutów.

Groziło jej do 8 lat więzienia, ale ostatecznie sąd w Kaliszu uznał winę i wymierzył jej karę grzywny w wysokości 60 tys. zł.

Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biurko księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno. Ja tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową – tłumaczyła się w rozmowie z natemat.pl Zawadzka.

Obecnie celebrytka pracuje dla stacji Polsat.