Okazuje się, że 13-letni Igor wszedł w trudny okres dorastania. Objawia się to, jak zauważa dziennikarka, typowym buntem nastolatka.
Wychowująca syna samotnie Racewicz nie ma teraz łatwego życia. Zwłaszcza, że syn neguje wszystko, co tylko się da.
Życie z nastolatkiem jest jak pole minowe. Jakby zamieszkać z obcym człowiekiem, którego reakcji nie jesteś w stanie przewidzieć. Niby te same oczy, włosy, dołeczki w policzku i głos – wciąż niezmieniony. Tak samo rozrzuca ubrania, lubi filmy z Tomem Hollandem i ciągle zapomina kluczy. Ten sam, a zupełnie inny - czytamy w jej wpisie.
Na liście słów w roli głównej – "NIE". Nie zrobię, nie pójdę, nie mam ochoty, a w ogóle to po co? Nie będę ścielił łóżka, nie idę dziś na basen, nie podoba mi się ta bluza - pisze.
Przetrzymaj - radzą ci, co czas domowego buntu mają już za sobą. Zagryzam zęby i przeczekuję. Myśląc - na osłodę - że pole minowe dla mnie to jednocześnie poligon. Dla niego. Gdzie ma się nauczyć mówienia "NIE", jeśli nie w domu? - pyta dziennikarka.
Wierzę, że dzieci, które potrafią wyznaczać granice rodzicom, poradzą sobie ze stawianiem ich później - używkom, toksynom, hejtowi i wszelkiej maści ideologom od zbawiania nie swojego sumienia. Na próbę przyjdzie czas - stwierdza.