Kamil Durczok zmarł nad ranem we wtorek. Miał 53 lata. Marek Czyż, dziennikarz i wieloletni przyjaciel byłego prowadzącego "Fakty" w rozmowie z se.pl zdradził, jak jego dobry znajomy radził sobie na niedługo przed śmiercią.

Reklama

Z rozmów z nim nic nie wskazywało na to, że czuje się źle. Był pełen wigoru i chęci do życia. Nie wiem, czy to nie było czymś wspomagane, bo wiem, że starano się, żeby nie wpadał w depresję, bo wiadomo, że ciążył na nim bagaż doświadczeń, dość trudny do zniesienia dla każdego człowieka, ale był w dobrej formie - mówił Czyż.

Jak mówi o ciężkim stanie przyjaciela dowiedział się jeszcze w środku nocy. Okazało się wówczas, że szanse Durczoka na przeżycie są niestety niewielkie.

Ludzie, których wiedzę szanuję, informowali mnie, że coś się może skończyć nie najlepiej. To była kwestia kilku godzin - wspomina.

W rozmowie z wp.pl przyznał, że zawsze mógł liczyć na Durczoka.

Mogłem na niego liczyć. Mam nadzieję, że też miał świadomość, że na mnie też mógł liczyć w każdym momencie. Dlatego przede wszystkim, był dla mnie przyjacielem. Będzie mi go brakowało - mówił.