Na profilu Matyldy Damięckiej na Instagramie pojawiła się grafika, na której widać niewielką postać dziennikarza siedzącą przy stole, który jest lustrem.
Odbija się w nim napis "Fakty". To zapewne nawiązanie do afery z "upi*rdolonym stołem", ale i problemów alkoholowych dziennikarza.
Pod rysunkiem pojawia się wpis zapisany w formie hasthagów.
Straciliśmy kogoś absolutnie wyjątkowego w swojej dziedzinie i to lata temu nie wczoraj. Porozmawiajmy o zaj*bistym dziennikarzu i niewątpliwe niefajnym człowieku - czytamy.
Fani zarzucili jej, że poświęciła post skandaliście i człowiekowi, który w swoim życiu zrobił wiele złego.
Człowiek oskarżany o mobbing i wykorzystywanie seksualne, wspominany w relacjach kolegów z pracy jako tyran jeżdżący autem po pijaku - dlaczego jest wspominany na tym koncie? - pytał jeden z obserwatorów.
Damięcka postanowiła odpowiedzieć na te komentarze.
W interpretacje nie wchodzę, ale mogę tylko coś zasugerować. Nie narysowałam jego twarzy, tak jak większości, którym "rysuję laurki" - napisała.