Krystian Wieczorek jest absolwentem wrocławskiej filii krakowskiej PWST. We wpisie, który zamieścił na Instagramie cieszy się, że jego młodsi koledzy zdecydowali się zabrać głos.
Jak to dobrze, że zmieniło się pokolenie, które przemoc nazywa przemocą, a nie procesem tworzenia czy transgresją twórczą. Moje pokolenie wychowane na zasadach Peerelu, traktujące każdego nauczyciela z namaszczeniem wręcz jak wyrocznię miało/ma pewną ułomność w nazywaniu rzeczy przemocowych po imieniu - napisał.
Wyznał, że przed trafieniem na studia doświadczał w szkole przemocy ze strony dydaktyków. Stwierdził, że dziś niedopuszczalne zachowania dla jego pokolenia były normą.
Nauczyciel w mojej podstawówce rzucał w dzieci pękiem kluczy, drugi tak ciągnął za włosy, że zostawały mu w rękach (został potem dyrektorem), trzeci lał dzieci wielką drewnianą linijką etc. Więc późniejsze upokorzenia i przemoc traktowaliśmy jak normę, chorą normę. W mojej szkole teatralnej na szczęście nie doświadczyłem podobnych zdarzeń, jak w Filmówce poza może prymitywną tradycją tzw. fuksówki (o tym innym razem). Zatem uczmy się od młodszych nazywać patologię patologią. "Nazywaj rzeczy po imieniu a zmienią się w oka mgnieniu" - dodał.
Ostro na wydarzenia ostatnich dni zareagował także Dawid Ogrodnik. Aktor wskazuje nawet konkretną osobę, która miała dopuszczać się mobbingu w łódzkiej Filmówce. To Beata Fudalej.
Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu! Mnie i moich kolegów tak traktowała pani Beata Fudalej! - czytamy we wpisie.
Znam ten strach i znam ten wstyd znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaje ten wstyd i ten strach swoim oprawcom Wstydźcie się i bójcie! - dodaje aktor.
Skąd taka reakcja Krystiana Wieczorka i Dawida Ogrodnika?
To reakcja na to, co napisała Anna Paliga. Młoda aktorka opisała niewłaściwe i agresywne zachowania wykładowców łódzkiej Filmówki wobec studentów.
Napisała m.in., że jeden z najważniejszych przedstawicieli uczelni niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał ją „pierd**** szmatą i ku***”.
Pisze, że gdy informowała o nieprawidłowościach, przekonywano ją, iż "nie umie zaciskać zębów, a powinna" i że "jest zbyt miękka na ten zawód". Kobieta miała to przypłacić "załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią". W swoim wpisie opisuje sytuacje, jakie miały miejsce w szkole. Jeden z wykładowców miał uderzyć studentkę w twarz tak mocno, że "z nosa trysnęła jej krew". Miało również dochodzić do zmuszania młodych adeptów sztuki filmowej, by się rozbierali. "Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni" – padło zdanie w kierunku jednej z kobiet.
Uważam, że przeprowadzenie poważnej rozmowy na temat przemocy i kadr ze studentami i absolwentami naszego wydziału jest niezbędne dla dalszego funkcjonowania tej uczelni - kończy swój wpis.
Kto jeszcze doświadczył przemocy w łódzkiej Filmówce?
Maria Dębska pogratulowała koleżance odwagi i także opowiedziała o swoich doświadczeniach związanych z tą szkołą. Przyznała, że w dwóch z opisanych przez nią sytuacji uczestniczyła osobiście.
Oprócz tego, że czułam się wielokrotnie jedną z „ulubionych absolwentek” tej Szkoły i dostałam w niej naprawdę wiele dobrego, niestety wielokrotnie byłam świadkiem lub ofiarą sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Wiem, że nie tylko ja szkołę kończyłam na lekach uspokajających i niezbędna mi była terapia - stwierdziła.
Wtedy myślałam, że zaciskanie zębów to jedna z podstawowych umiejętności aktora - dodała.
Z kolei Zofia Wichłacz wyznała, że zrezygnowała z nauki w Warszawskiej Akademii Teatralnej właśnie ze względu na poniżanie i nękanie.
Byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów (...) Miałam stany lękowe i wiedziałam, że muszę się ratować, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż dyplom czy ukończone studia - napisała.
Czy szkoły odpowiedziały na oskarżenia?
Na zarzuty ze strony Dawida Ogrodnika odpowiedziała Dorota Segda, która jest rektorką Krakowskiej Szkoły Filmowej.
Żadna z osób wymienianych z nazwiska w ostatnich dniach w kontekście aktów przemocy nie pracuje już w naszej Uczelni. Wprowadziliśmy zasady, których będziemy rygorystycznie przestrzegać – zostały sformułowane w Kodeksie etyki. Na stanowiska rzeczników ds. etyki powołaliśmy osoby cieszące się u studentów najwyższym zaufaniem. Organizujemy warsztaty antymobbingowe dla całej społeczności Akademii, w maju zaplanowaliśmy we Wrocławiu konferencję Granice w teatrze. Proszę studentów o zaufanie. Proszę, żeby zawsze szybko reagowali, kiedy komuś dzieje się krzywda. Nie ma tolerancji dla przemocy w AST - czytamy w oświadczeniu.
Z kolei na oskarżenia Anny Paligi, odpowiedział były rektor Mariusz Grzegorek.
Nigdy swoich studentów nie obrażałem i nie wykorzystywałem. W mojej pracy jest dużo emocji, ale ja nigdy nie obrażam ani młodych kobiet, ani młodych mężczyzn. Moja praca zawsze była oparta na pełnym szacunku dla studentów. Nigdy nie byłem tyranem - mówił w rozmowie z wp.pl.
Władze Łódzkiej Filmówki obiecały, że zajmą się sprawą mobbingu i przemocy w szkole. W placówce ma zostać przeprowadzone wewnętrzne dochodzenie, które przeprowadzi pełnomocniczka rektora ds. przeciwdziałania dyskryminacji.