Nie była jednak na to gotowa. Przede wszystkim dlatego, że wówczas urodziła synów i postanowiła wychowywać ich w Polsce.
Ja, kręcąc serial już miałam rodzinę, miałam małego synka Mikołaja, później urodził mi się po "Annie German" drugi synek Jeremi. I ja chciałam, żeby oni się wychowywali w Polsce. Nie chciałam też na odległość żyć, nie chciałam, żeby moje dzieci były tu, a ja gdzieś tam, bo to było dla mnie bardzo traumatyczne, tak osobiście określę - wyznała w rozmowie z Wideoportalem.
Później zdecydowała się jeszcze wystąpić w innym rosyjskim serialu - "Talianka", który kręcony był w Petersburgu.
Prywatnie to był okropny czas, rodzinnie było nam bardzo trudno. Zdecydowanie lepiej jednak jak jesteśmy wszyscy razem - dodała. Na jesieni 2019 roku Joanna Moro poleciała na Ukrainę, aby rozmawiać o nowej serialowej produkcji. Niestety, z powodu pandemii koronawirusa, nic z tych rozmów nie wyszło.