Kilkunastoletnie dziewczyny, wchodzące w show-biznes, drapieżny show-biznes, który nie ma taryfy dla młodych ludzi, tylko traktuje wszystko jedno... Nieważne czy dziewczyna ma 12 lat, 20 lat czy 32 – traktuje je tak samo. To jest risky business. To jest bardzo niebezpieczne – stwierdził Raczek.
Zaapelował do rodziców młodych piosenkarek.
Mamo, tato Roksany i Viki, idźcie do kina na „Judy”, na ten film. Patrzcie na Renée Zellweger i zastanówcie się, czy zrobiliście wszystko, żeby uchronić swoje córki przed losem Judy – powiedział.
W obronie młodych artystek stanęła Kayah.
Viki nie jest z plasteliny! Po pierwsza ma bardzo dobrą opiekę. Mama jest bardzo rozsądną osobą. To nie jest tak, że Viki realizuje niespełnione marzenia swoich rodziców. Ma ogromną życzliwość wytwórni płytowej, która raczej nie traktuje jej jako artystki, którą można wydoić i wycisnąć z niej jak najwięcej. Ja też nie pozwolę jej skrzywdzić! – mówiła w rozmowie z "Vivą".
Zaznaczyła, że talent, który idzie w parze z dobrą opieką, jest gwarancją sukcesu oraz tego, że młoda artystka nie będzie czuła się w dorosłym życiu poturbowana.
Ale myślę, że najważniejsze jest to, co powiedziałam na początku. Ja nie znam Roksany, ale Viki nie jest z plasteliny. To jest bardzo ukształtowana dziewczyna. Ona wie, czego chce. Żyje swoją pasją. Powiem tak: są tacy, którzy śpiewają, bo chcą robić karierę i są tacy, którzy śpiewają, bo chcą robić muzykę. I wydaje mi się, że Viki należy właśnie do tych drugich. Ale kariera pójdzie za tym w parze! – stwierdziła Kayah.
Sama Viki również nie czuje się zagrożona. Stwierdziła, że ma super rodziców, którzy są z nią i we wszystkim jej pomagają i nie czuje, by show-biznes mógł jej zagrozić.