Wcale, a wcale nie zaskakuje mnie wynik tego sondażu. Pół roku temu powiedziałem do przyjaciela: "Ten Cimoszewicz to jeszcze będzie prezydentem". I co? Miałem rację. A skąd wiedziałem? Bo od lat wnikliwie przyglądam się naszej polityce.
Byle tylko nie okazało się, że pan Cimoszewicz ma jakieś nieprzyzwoite kontakty towarzyskie albo zatrudnił w sztabie kretynów, to wygraną ma w kieszeni. Zresztą on byłby świetnym prezydentem. Dobrze wykształcony, doświadczony życiowo, zna języki, był ministrem spraw zagranicznych. Ludzie z białostocczyzny mają do niego ogromne zaufanie, a to właśnie oni znają go najlepiej. Trudno o lepszą rekomendację.
Donald Tusk w wyścigu do fotela prezydenckiego nie jest już konkurencją. Nie ma szansy, żeby PO wyszła na prostą. To, co się dzieje, to moim zdaniem dopiero początek upadku. Co innego natomiast Lech Kaczyński. Ten przyzwoity człowiek zaskakująco poprawnie sprawuje swój urząd. Tylko że ludzie przyzwoici nie mają w wielkiej polityce racji bytu. Atrakcyjni są ci nie przyzwoici...
Cimoszewicz wrócił do gry jak na zawołanie. Cały elektorat komunistyczny, 50 proc. wyborców, którzy do tej pory nie głosowali, ma swojego kandydata. Jeśli nikt tego nie zepsuje, a zwłaszcza sam Cimoszewicz, to na pewno wygra. Dam sobie rękę uciąć.