Papiery złożone przez Skrzynecką leżą już w biurze Sądu Metropolitalnego: "Sama złożyłam dokumenty o unieważnienie małżeństwa do Sądu Metropolitarnego. Leżą tam od jesieni zeszłego roku. Tyle że ja przez cały ten rok nie opowiadałam o tym w mediach. To są intymne sprawy. Jeśli komuś zdarza się taka rzecz jak rozstanie, uważam, że powinno się to robić z klasą. Jeśli ktoś jest elegancki, nie robi tego na forum mediów, o takich sprawach nie powinno się rozprawiać w prasie" – mówi "Faktowi" gwiazda. I dodaje, że jest jej na rękę, iż Zbigniew chce w oczach Kościoła uchodzić za singla bez zobowiązań: "Co do jego starań o rozwód, mogę tylko powiedzieć, że oznacza to, iż jesteśmy w tej kwestii zgodni i nie będzie między nami różnicy zdań co do potrzeby unieważnienia małżeństwa. Za niepotrzebne uznaję jedynie poinformowanie przez mojego byłego męża o takich sprawach prasy".

Reklama

Ostatnie wyznania Urbańskiego to nie jedyny zamach na prywatność Skrzyneckiej. Były mąż aktorki i piosenkarki niedługo po rozwodzie miał plan napisania książki, w której chciał pokazać prawdziwe oblicze ich związku.

Urbański i tak funkcjonuje głównie jako "były mąż Skrzyneckiej". Jak widać, nie zależy mu na działaniu na własny rachunek, a chce dalej jechać na sławie swojej byłej żony. Nieładnie.

ZOBACZ TAKŻE:
>>> Czy Skrzynecka za mało używała rozumu?